Lech Poznań nie zdołał osiągnąć korzystnego wyniku w starciu z Crveną zvezdą, przegrywając 1:3. Podopieczni Nielsa Frederiksena mieli swoje momenty, ale nie wystarczyło to do pokonania Serbów.
Przed rewanżem w Belgradzie Crvena ma dwubramkową zaliczkę i jest bliska awansu do czwartej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski znajdują się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentant Polski w nowym klubie. Właśnie przeszedł "chrzest"
Mateusz Skrzypczak zauważył, że przerwa w środowym meczu wpłynęła na spadek tempa gry Lecha. - Mieliśmy swój moment po zdobyciu bramki. Szkoda, że przyszła przerwa, bo czuliśmy, że jesteśmy napędzeni i przejęliśmy kontrolę. Crvena mnie nie zaskoczyła. Widać było dużą jakość. To klasowy zespół - mówił na antenie TVP Sport.
Obrońca Lecha podkreślił, że mimo porażki, drużyna nie traci nadziei w awans. - Wierzymy w odwrócenie tego dwumeczu. Mamy dwie bramki do odrobienia, pojedziemy tam i zrobimy wszystko, aby tak się stało - dodał.
Kluczowy był fakt, że po drugiej bramce Crvena przejęła inicjatywę. Lech nie potrafił stworzyć zagrożenia pod bramką rywala. - Po przerwie ogólnie spadło tempo. Z naszej strony, ale też przeciwnika - spostrzegł Skrzypczak.
Rewanżowe starcie odbędzie się w Belgradzie w nadchodzący wtorek (12 sierpnia). Spotkanie Crvenej zvezdy z Lechem Poznań rozpocznie się o godz. 21.