Podopieczni Michala Gasparika zderzyli się ze ścianą. Z perspektywy całego spotkania wykreowali sobie dużo więcej szans pod bramką rywala, ale to drużyna z Niecieczy była bardziej konkretna. Strzały Górnika nagminnie omijały tego dnia bramkę przyjezdnych, a z taką skutecznością nie dało się wywalczyć punktów.
W pierwszym kwadransie gra była dość szarpana, piłkarze obu drużyn nie potrafili wymienić między sobą kilku celnych podań. Dominowała rywalizacja w środku pola i wzajemne nieśmiałe próby przedostania się z piłką pod pole karne przeciwników. Inicjatywę stopniowo przejmowali gospodarze i to oni wysłali swoim rywalom pierwszy ostrzegawczy sygnał.
ZOBACZ WIDEO: Nowy trener RB Lipsk zaskoczył piłkarskimi umiejętnościami
Bardzo dobrą okazję zmarnował Lukas Ambros, który wpadł w pole karne niepilnowany, a Paweł Olkowski dośrodkował mu piłkę w sam raz na buta. Czeski pomocnik złożył się do strzału tak, że piłka minęła się z dalszym słupkiem.
Obiecująco wyglądała także akcja Patrika Hellebranda, który pokusił się o uderzenie z dystansu. W jego przypadku było już bliżej światła bramki, ale piłka wciąż znajdowała się za wysoko.
Bruk-Bet Termalica długo pozostawała zepchnięta na własną połowę, większością graczy broniła się w swoim polu karnym. W kluczowym momencie przetrwała jednak nawałnicę i wprawiła w osłupienie wszystkich sympatyków Górnika.
Maciej Wolski zagrał do Morgana Fassbendera, a ten najpierw położył na murawie swojego rywala, a następnie pobiegł sam w kierunku pola karnego. Nie oglądał się ani trochę na swoich kolegów i przy pierwszej okazji uderzył w kierunku dalszego słupka. Bramkarz gospodarzy popełnił błąd przy ustawieniu, odsłaniając niemal całą połowę bramki, więc skrzydłowy nie mógł z tego nie skorzystać.
Górnik jeszcze przed przerwą miał kilka okazji, by wyrównać, ale między słupkami gości dobrze prezentował się Miłosz Mleczko lub po prostu piłka nie chciała znaleźć drogi w światło bramki. Pierwszą połowę można było podsumować krótko - Górnik strzelał, a to Bruk-Bet wyszedł na prowadzenie.
W szatni gospodarze mogli trochę poprawić celowniki, ale kolejne minuty drugiej połowy pokazały, że w ich grze nic się nie zmieniło. Fakt, wciąż częściej poruszali się z piłką na stronie Bruk-Betu, wciąż oddawali więcej uderzeń, ale Mleczko interweniować nie musiał.
W jednej z akcji doskonale odnalazł się w polu karnym Taofeek Ismaheel. Nigeryjczyk idealnie w tempo wyskoczył do dośrodkowania, ale piłka nie miała planu, by zagościć w bramce Termaliki. Skrzydłowy trafił jedynie w słupek.
Górnikowi nie można odmówić intensywności. W swoich działaniach byli bardzo zdeterminowani, by doprowadzić choćby do wyrównania. "Słonie" też nie były już tak szczelne w defensywie, jak w pierwszej połowie, ale po prostu gospodarzom brakowało szczęścia. A Termalica? Utrzymała równy poziom przez całe spotkanie, oddając po jednym celnym strzale na każdą połowę.
Górnik Zabrze - Bruk-Bet Termalica Nieciecza 0:1 (0:1)
0:1 - Morgan Fassbender 38'
Składy:
Górnik: Marcel Łubik - Paweł Olkowski (63. Matus Kmet), Rafał Janicki (85. Kryspin Szcześniak), Josema, Erik Janza - Patrik Hellebrand, Jarosław Kubicki (85. Natan Dzięgielewski), Lukas Ambros - Taofeek Ismaheel, Theodoros Tsirigotis (70. Lukas Podolski), Roberto Massimo (63. Ousmane Sow).
Termalica: Miłosz Mleczko - Gabriel Isik, Bartosz Kopacz, Arkadiusz Kasperkiewicz (76. Lucas Masoero) - Radu Boboc (67. Damian Hilbrycht), Krzysztof Kubica (67. Sergio Guerrero), Maciej Ambrosiewicz, Maciej Wolski - Andrzej Trubeha (56. Igor Strzałek), Jesus Jimenez (56. Rafał Kurzawa), Morgan Fassbender.
Żółte kartki: Hellebrand, Podolski, Janicki (Górnik) - Kubica, Guerrero, Hilbrycht (Bruk-Bet)
Sędzia: Karol Arys (Szczecin).
Widzów: 20189.
To jest patologia.
Zakazy sprzedaży alko po 22:00 i reklam wódy przed 22:00.
Za to hazard na koszulkach z boskim błogosławieństweBędę ten komentarz przeklejał „ile się da”
Zobaczę ile Czytaj całość