Mistrzowie Polski przystępują do rywalizacji w IV rundzie eliminacji Ligi Europy. Rywalem "Kolejorza" będzie KRC Genk, a więc drużyna dobrze znana przy Bułgarskiej. Siedem lat temu Belgowie także stanęli na drodze Lecha Poznań do tych rozgrywek. Wtedy okazali się zdecydowanie za mocni, szybko wybijając z głowy pragnienia o awansie. W dwumeczu zwyciężyli wyraźnie 4:1, a jedyną bramkę dla niebiesko-białych zdobył Tomasz Cywka.
Z perspektywy pomocnika, w tamtych spotkaniach przeciwnik zagrał bardzo mądrze, cierpliwie wyczekując swoich okazji. Genk wykazał się sporą jakością i już te kilka lat temu zagrał podobnie, jak ostatni przeciwnik Lecha w europejskich pucharach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Cristiano Ronaldo ciągle to ma. Ale przymierzył!
- Myślę, że mogę porównać te mecze do tych, które Lech grał teraz z Crveną. Nie było czuć jakiejś potężnej przewagi, ale decydowały momenty. Kiedy wiedzieli, że muszą przycisnąć i strzelić gola, to wtedy przyspieszali. Wtedy widać było u nich tą jakość. W odpowiednich momentach docisnęli nas i zdobywali te bramki. Nawet jak my strzeliliśmy gola, to był jakiś zalążek nadziei, bo nie takie sytuacje się wydarzały, gdzie zdobywało się dwie bramki w dwie minuty, ale czuć było tą siłę - wspomina w rozmowie z WP Sportowe Fakty były gracz "Kolejorza".
Tylko awans
Obecnie Lech znajduje się w dużo lepszym położeniu i przez lata rozwinął się jeszcze bardziej. Cywka nie ma wątpliwości, że tym razem ten zespół może pokusić się o wyeliminowanie Belgów.
- To są kompletnie dwie inne drużyny w różnych momentach. Teraz jest zespół po mistrzostwie, po naprawdę mocnych transferach. Za moich czasów drużyna była trochę w przebudowie, a teraz jest naprawdę silna i ja nie widzę innej możliwości niż awans - podkreśla nasz rozmówca.
- Oczywiście kontuzje nie pomagają, bo pewnie każdy sztab jest przygotowany na jeden, może dwa urazy w zespole, ale nie pięć lub sześć. To jest moment dla tych chłopaków, którzy pierwotnie mieli być postaciami drugoplanowymi. Oni muszą się pokazać i wziąć to na siebie - dodaje.
Przeciwnicy nie mają aż tak dużych problemów zdrowotnych. Urazy wykluczyły zaledwie dwóch piłkarzy, którzy nie pojawili się w Poznaniu: bramkarza Hendrika Van Crombrugge i pomocnika Daana Heymansa.
KRC Genk przeciętnie rozpoczął z kolei sezon. Piłkarze tej drużyny w czterech spotkaniach zgromadzili cztery punkty i plasują się w środku ligowej tabeli. Kampanię w Europie zainaugurują dopiero w stolicy Wielkopolski, więc też nie są w zaawansowanym rytmie meczowym. Dla porównania, "Kolejorz" zagrał już dwa razy więcej spotkań i rozpoczynał rozgrywki dwa tygodnie szybciej.
- Nie śledzę ligi belgijskiej. Rozmawiałem o tym jedynie i z tego co się orientuję, to przeciwnicy też są obecnie w trochę gorszym momencie. Oczywiście to nie musi mieć znaczenia, bo wiemy, że dla niektórych drużyn liga to jeden temat, a puchary europejskie to drugi. Tutaj nie widzę innej opcji i piłkarze są też nastawieni, by awansować dalej - przyznaje Cywka.
Obrona problemem mistrza Polski?
To, co może martwić kibiców przed czwartkowym spotkaniem to rażąca liczba błędów w defensywie po stronie Lecha. Mistrzowie Polski od początku sezonu stracili już 16 bramek, a przyjdzie im się zmierzyć z drużyną grającą bardzo ofensywny i otwarty futbol.
- Błędy się zawsze zdarzają. Nie chciałbym powiedzieć, że to pech, ale te błędy są po prostu nagminnie wykorzystywane. To nie jest strata w środku pola, po której przeciwnik wychodzi z akcją i strzela w słupek. Tutaj za każdym razem padają bramki. Wiadomo, że potem wkrada się trochę nerwowości, wynik trzeba gonić - zauważa Cywka.
- To się przydarza każdej drużynie i nie zmienia faktu, że tam grają dobrzy zawodnicy. To po prostu moment, w którym każda strata tyle kosztuje, ale znów to powiem, chłopacy muszą to wziąć na siebie. Mogę się założyć, że to nie będzie tak, że każda strata w obronie do końca sezonu już będzie kończyła się bramką - spogląda na to z optymizmem nasz rozmówca.
Miłość zwyciężyła
Były zawodnik Lecha wciąż mocno związany jest z klubem, choć aktualnie kontynuuje swoją karierę w barwach Polonii Środa Wielkopolska. W wolnej chwili ogląda każde spotkanie "Kolejorza". Żartobliwie przyznał, że w obliczu problemów zdrowotnych pomógłby niebiesko-białym na boisku.
- To dlatego jestem teraz w Polonii. Przeważyła chęć do grania i zdrowie. Cały rok byłem w mocnym treningu, ten powrót był z tyłu głowy. Miłość do piłki zwyciężyła. Póki będzie zdrowie, to ja będę chciał grać. Nie wybiegam jakoś daleko, skupiam się na tym sezonie. Fajnie zaczęliśmy i oby tak dalej. A potem zobaczymy, trener i klub muszą też być zadowoleni - wyjaśnia z uśmiechem Cywka.
Pierwsze spotkanie pomiędzy Lechem Poznań a KRC Genk w IV rundzie el. Ligi Europy zostanie rozegrane w czwartek o godz. 20:30. Transmisja meczu na kanale TVP 2, dostępnym na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Jakub Kowalski, dziennikarz WP Sportowe Fakty