Lechia Gdańsk przedłużyła w niedzielę imponującą serię przeciwko Arce Gdynia na poziomie Ekstraklasy (12-4-0). Biało-zieloni wygrali z lokalnym rywalem 1:0 po golu Dawida Kurminowskigo w 85. minucie.
I po raz pierwszy w sezonie zagrali na zero z tyłu. To spory wyczyn, biorąc pod uwagę 17 straconych goli w pięciu pierwszych spotkaniach.
- To coś wspaniałego. Wygraliśmy derby, być może rozpoczynamy jakąś serię zwycięstw. Najważniejsze jest jednak czyste konto. Bardzo tego potrzebowaliśmy - mówił nam Elias Olsson w strefie mieszanej.
Szwed wrócił do składu Lechii. Nie zagrał przed tygodniem w Lubinie z powodu kontuzji.
- Czuję się dobrze. Co prawda doskwierał mi lekki ból, ale mogę z tym grać. Nie ma żadnego problemu - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO: Mówił o powiązaniach prezesa PZPN z politykami PiS. "Ewidentna szkoda"
On we wspomnianym meczu w Lubinie nie zagrał. Lechia przegrała tam 2:6 i kibice mieli obawy, czy nie odbije się to negatywnie w rywalizacji z Arką. Jednak nic takiego nie miało miejsca.
- Mamy dobry zespół. Wyciągnęliśmy lekcję z meczu w Lubinie i pokazaliśmy to przeciwko Arce. Ciężko trenowaliśmy w tygodniu. Zagraliśmy całkiem niezłe spotkanie. Mieliśmy go pod kontrolą, nie popełnialiśmy prostych błędów w obronie. Arka nie stworzyła sobie zbyt wielu okazji. Może sami powinniśmy wykreować trochę więcej i szybciej "zamknąć" mecz, ale taki jest futbol - powiedział Olsson.
Arka oddała tylko jeden celny strzał i to w doliczonym czasie gry.
- Nasza gra była dla mnie najważniejsza. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie jak zagrała Arka. Pokazaliśmy, że możemy grać na zero z tyłu. Klucz do wygranej? Wszystko dookoła. Mieliśmy za sobą cały stadion kibiców. Uważam, że derby przyszły w najlepszym możliwym momencie. To był najważniejszy mecz dla nas i kibiców. Zagraliśmy dziś jako drużyna. Pokazaliśmy serce. Walczyliśmy nie tylko dla siebie, ale też dla tych ludzi na trybunach - przyznał Szwed.
Dzięki wygranej w derbach Lechia nie ma już ujemnych punktów. Jest na zero i może zacząć spoglądać na inne drużyny.
- Wyszliśmy na zero, teraz możemy zacząć rywalizować o coś więcej i piąć się w górę tabeli. Minusowe punkty trochę nam ciążyły. Od teraz przy zwycięstwie możemy wydostać się z ostatniego miejsca - zauważa Olsson.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty