Reprezentacja Polski już na początku września rozegra dwa kluczowe spotkania w eliminacjach mistrzostw świata 2026 - z Holandią na wyjeździe (4.09) i Finlandią u siebie (7.09). Nasza kadra musi wygrać przynajmniej jedno ze spotkań, by liczyć się w walce o awans na mundial.
Podczas ostatniego zgrupowania doszło do potężnego wstrząsu w drużynie. W czerwcu kadra przegrała w Helsinkach z Finami (1:2), Michał Probierz odebrał Robertowi Lewandowskiemu opaskę kapitańską, a po przegranej podał się do dymisji. Probierza zastąpił Jan Urban.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Jan Urban to odpowiedni trener na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski?
Jerzy Dudek, były reprezentant Polski: Moim zdaniem najlepszy na obecne czasy.
A jakie to czasy?
Trudne.
ZOBACZ WIDEO: Jest pomysł niezwykłej walki. Lampe będzie się bić z... Gortatem?
Co jest w nich najtrudniejsze?
Jest kilka spraw do wyjaśnienia. Trener Urban rozmawiał już z Robertem Lewandowskim, a wiemy, że selekcjoner ma dobrze rozwinięte umiejętności miękkie, potrafi się sprawnie komunikować i co ważne: dogadywać. To kluczowe, bo nie chcemy, by Robert zakończył karierę w kadrze już teraz i to jeszcze w takich okolicznościach. Wszystko jednak w nogach Roberta.
Co masz na myśli?
To on musi z powrotem wskoczyć na wysoki poziom, jeżeli chodzi o grę w reprezentacji. Musi zdawać sobie sprawę, że oczekiwania względem niego zawsze będą bardzo wysokie, każdy słabszy moment będzie wykorzystany. Musi znowu, zapewne po raz ostatni, wykrzesać z siebie magię i pomóc drużynie w awansie na mistrzostwa świata. I w ten sposób pożegnać się z kadrą. To byłby fajny scenariusz.
Trudno będzie uporządkować bałagan, jaki zapanował w kadrze?
Najpierw selekcjoner musi zbudować szkielet drużyny. Wtedy liderzy będą walczyli o trenera w szatni, o to co zaproponował na treningach. Zawsze tak jest - masz radę drużyny, z którą się kontaktujesz. Trener miał na to czas teraz, w wakacje, przed wrześniowym zgrupowaniem. Wiem, jak ja bym to rozegrał.
Jak?
Porozmawiałbym najpierw z Piotrem Zielińskim, jak podchodzi do kwestii noszenia opaski kapitańskiej, czy ma na tyle osobowości, czy to "czuje". Opaska może mu bowiem zwyczajnie ciążyć. Porozmawiałbym o tym wszystkim z grupą doświadczonych zawodników, jak oni to widzą. Od wielu lat powtarzam, że nie możemy wymagać tylko od trenera. Na samym końcu to piłkarze muszą wziąć odpowiedzialność na boisku.
Jak szatnia zareaguje na powrót Lewandowskiego, który jednak nie przyjechał na ostatnie zgrupowanie?
Byłem na jednym zgrupowaniu kadry, gdy prowadził ją Michał Probierz. Odniosłem wrażenie, że jest chemia między Robertem a innymi zawodnikami. Nie dostrzegłem jego izolacji. Ale OK - w tej danej sytuacji pierwszy krok musi zrobić Robert. On jest liderem, musi wziąć grupę, porozmawiać i wyjaśnić wszystkie niedomówienia. Dużo jest insynuacji w przestrzeni medialnej. Żyjemy w takim świecie, w którym każdy ma coś do powiedzenia. Trzeba pewne rzeczy omówić.
Od razu, przed zgrupowaniem?
Nie może być tak, że Robert wchodzi do szatni, siada naprzeciwko gościa, który rzekomo coś powiedział i nie rozmawiają na ten temat. Nie. Tu wszystko musi być wyjaśnione. Myślę, że Robert jest na tyle doświadczony, że będzie wiedział, jak tym zarządzać.
Lewandowski wrócił do gry po kontuzji w ostatnim meczu z Levente (3:2), z kolei Wojciech Szczęsny nie został jeszcze zgłoszony do rozgrywek. Myślisz, że zobaczymy go w tym sezonie w bramce Barcelony?
Hansi Flick myśli przyszłościowo. Chce "wyhodować" sobie bramkarza na lata - stąd sprowadzenie Joana Garcii z Espanyolu. Wojtek bardzo pomógł w zeszłym sezonie. Wydaje się, że Flick wykorzystał go maksymalnie, choć dużym atutem jest fakt, że trener Barcelony wie, że może liczyć na Wojtka w razie potrzeby. Aczkolwiek w tamtym roku myśleliśmy podobnie. Inaki Penia miał być bramkarzem na lata, także w reprezentacji Hiszpanii. A piłka lubi zaskakiwać i tak się stało w przypadku Peni.
Byłeś zaskoczony, że w zeszłym sezonie Szczęsny wywalczył miejsce w pierwszym składzie?
Nie. Bardziej dziwiło mnie, że chciał skończyć karierę. Rozumiałem jego argumenty dotyczące rodziny i lat poświęceń. Wiem to po sobie. Po szesnastu latach pobytu za granicą byłem po prostu zmęczony psychicznie.
Wojtek ma na tyle jakości i doświadczenia, że sobie poradził. Poza tym - mógł spokojnie wejść w trening i dojść do formy. Bardzo dobrze wykorzystał, być może przesadną pewność siebie Peni, a do tego zaufanie trenera Flicka. Powiem więcej: spodziewałem się, że w takiej formie może nawet wrócić do reprezentacji, ale on raczej nie był tym zainteresowany.
Ostatnio miałeś okazję spotkać się w Warszawie z Michaelem Owenem, dawnym kolegą z szatni Liverpoolu, który został zaproszony do Polski przez Canal+ Sport.
Widujemy się dosyć często przy okazji meczów legend Liverpoolu lub spotkań charytatywnych. Mamy wspólną grupę na WhatsAppie z zawodnikami z tamtych czasów. Z Michaelem mieszkaliśmy niedaleko siebie, jeździliśmy na mecze tą samą trasą. To był niesamowicie szybki chłopak, z wielką intuicją strzelecką. W tamtych czasach wygrał bardzo dużo, był gwiazdą już w młodym wieku. Szczególnie wspominam moment, gdy zakupił nowy samochód.
Dlaczego?
Od zawsze byłem wielkim fanem motoryzacji. Michael kupił wówczas niesamowite cacko: Aston Martina. To był model z filmu Jamesa Bonda. Ja jeździłem bardziej rodzinnym autem - BMW X5. Któregoś dnia wracaliśmy po meczu do swoich domów, o 1 lub 2 w nocy. Miasto było puste. Gdy stawaliśmy na światłach, wyłączałem silnik w swoim samochodzie, opuszczałem szyby i słuchałem warkotu silnika w aucie Michaela. Jego Aston Martin był genialnym wozem.
Rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Real Betis vs. FC Barcelona - oglądaj mecz na żywo w ES1 o 18:30 w Pilocie WP (link sponsorowany)