Spotkanie w Rotterdamie było ważnym testem dla reprezentacji Polski, a zarazem debiutem Jana Urbana w roli selekcjonera. Przez dłuższy czas na prowadzeniu utrzymywali się gospodarze, a wszystko za sprawą gola Denzela Dumfriesa w 28. minucie. W końcówce pięknym trafieniem popisał się jednak Matty Cash, wyrównując wynik.
Remis 1:1 to dla reprezentacji Polski bardzo dobry rezultat. Zupełne inne nastroje panują z kolei w Holandii, gdzie utrata punktu na własnym terenie jest rozczarowaniem. Świadczą o tym m.in. słowa Frenkiego de Jonga. - Energia nieco odpłynęła. Nie miałem wrażenia, że przycisnęliśmy ich i stwarzaliśmy szansę za szansą. Myślę, że druga połowa była trochę słabsza - stwierdził w wywiadzie dla holenderskiej telewizji NOS.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nagrywał Messiego na ulicy. Tak zareagował gwiazdor
Holenderski pomocnik, grający na co dzień w FC Barcelonie z Robertem Lewandowskim, dodał, że nasza drużyna nie była groźnym rywalem. Jedyne zagrożenie stworzył Cash, który wykorzystał swoją szansę.
Do słów de Jonga odniósł się Rafael van der Vaart. Były reprezentant Holandii nie miał złudzeń, że pomocnik rozegrał bardzo słabe spotkanie. - Nie mogę przestać się śmiać. Miał po prostu beznadziejny wieczór i tyle. Nie wyróżniał się niczym szczególnym - stwierdził wprost.
- Polska dobrze to rozegrała. Zwykle wszystko kręci się wokół Frenkiego, ale tym razem nie mógł się odnaleźć w meczu. Nie chodzi o to, że grał źle czy robił głupie błędy, ale był niewidoczny. Był trochę szarą myszą, a to nie w jego stylu. To wyczytałem z tego wywiadu - skwitował van der Vaart.
Remis z Holandią pozwolił Polakom awansować na drugie miejsce w grupie eliminacyjnej do przyszłorocznego mundialu. Kolejne spotkanie Biało-Czerwoni rozegrają w niedzielę 7 września z Finlandią. Na Stadionie Śląskim w Chorzowie postarają się zrewanżować rywalom za nieoczekiwaną porażkę 1:2 z czerwca.