Górnik bez skrzydeł

Zatrudnienie klasowego stopera, kreatywnego rozgrywającego i bramkostrzelnego napastnika to priorytety, jakie przed otwarciem okienka transferowego stawiano w kontekście wzmocnień Górnika. Obecnie w zabrzańskiej drużynie powstał jeszcze jeden wakat, który wypełnić będzie bardzo trudno. Mowa tutaj o skrzydłowych, których po ostatnich masowych zwolnieniach przy Roosevelta potrzeba na gwałt.

Jeszcze nie tak dawno wydawało się, że obsada bramki i skrzydeł to pozycje, na których trener Adam Nawałka będzie miał powody do sporego bólu głowy z powodu problemu bogactwa. Obecnie wszystko odwróciło się o 180 stopni. Po piątkowych rozmowach z klubu z Roosevelta odeszło ośmiu zawodników, w tym aż czterech graczy mających predyspozycje do gry na skrzydłach. Mowa tutaj o Piotrze Madejskim, Mariusie Kiżysie, Mariuszu Dzienisie i Piotrze Malinowskim. Przez ten fakt kadra Górnika pozostała jedynie z trzema nominalnymi skrzydłowymi: Grzegorzem Boninem, Damianem Gorawskim i Robertem Szczotem. Co prawda na skrzydle nieźle czuje się także Marcin Wodecki, ale to zawodnik, którego powrót miał wzmocnić linię napadu.

Problem nie wyglądałby na tak bardzo poważny, gdyby nie fakt, że wszyscy boczni pomocnicy, jacy pozostali obecnie przy Roosevelta mają predyspozycje do gry na prawym skrzydle. Bonin, który na jesieni był najsilniejszym punktem zabrzańskiej jedenastki i jej kapitanem zdaje się być faworytem zajęcia miejsca na prawej flance. Z musu na lewym skrzydle grać może Szczot, a Gorawski jest obecnie kontuzjowany i kiedy dojdzie do pełni sił i czy znów nie złapie kolejnego urazu przy Roosevelta nie wie nikt. Rywalizacja o miejsce na bokach pomocy, która ostatnimi czasy wyglądała bardzo dobrze obecnie straciła na wartości. Pod nieobecność "Gory" Bonin i Szczot mogą liczyć na monopol do gry w pierwszej jedenastce. I to bez względu na prezentowaną formę.

Czy zimą Górnik zdoła zakontraktować zawodnika, który będzie w stanie podnieść poziom rywalizacji o miejsce na skrzydłach? Co prawda od dawna mówiono, że aby do klubu ktoś przyszedł ktoś musi odejść. Aktualnie zwolniło się aż dziesięć etatów, ale na pewno nie to równoznaczne z tym, że zabrzanie ruszą na wielkie zakupy. - W pierwszej kolejności rozmawiamy z zawodnikami z kartami zawodniczymi na rękach. Dopiero w ostateczności możemy pomyśleć o transferach gotówkowych. Zawodników dostępnych z wolnego transferu obecnie nie brakuje i w tym pokładamy nasze nadzieje - powiedział prezes drużyny 14-krotnych mistrzów Polski, Jędrzej Jędrych.

Kto zimą może wzmocnić Górnika? W dalszym ciągu aktualny wydaje się być temat sprowadzenia Grzegorza Goncerza, który przed laty przy Roosevelta już występował. Nie wszystko jest jednak zależne od Górnika. Uzdolniony pomocnik, który w rundzie jesiennej reprezentował barwy GKS Katowice, gdzie był wypożyczony z Ruchu Chorzów otrzymał obecnie szanse treningu z pierwszą drużyną Niebieskich. Jeżeli tę wykorzysta sprawa jego przenosin do drużyny rywala zza miedzy spali na panewce. Co wtedy?

- Przygotowaliśmy listę zawodników, którzy mogliby wzmocnić Górnika zarówno zimą, jak i w letnim okienku transferowym. Są to zawodnicy na różne pozycje, z różnych krajów i lig. Każdy z nich został przez nas poddany gruntownej obserwacji. Nie powinno być źle - uspokaja szef działu skautingu zabrzańskiego klubu, Jan Żurek. Czas jednak ucieka, a wartościowych wzmocnień mierzącego w ekstraklasę Górnika obecnie próżno szukać.

Komentarze (0)