Karol Struski imponował formą podczas gry w Arisie Limassol, gdzie grał przez trzy sezony. Cypryjski klub zapłacił za niego Jagiellonii Białystok 400 tysięcy euro, a następnie Raków Częstochowa wydał na defensywnego pomocnika milion euro.
Struski miał być liderem środka pola w Rakowie, ale póki co rozczarowuje. Do tego 24-latka zabrakło w kadrze na Ligę Konferencji. Powód do tej pory był tajemnicą. Okazuje się, że Struski zaledwie po dwóch miesiącach chciał opuścić Raków.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
- Ta sytuacja była mocno nietypowa. Listy zgłoszeniowe do Ligi Konferencji zamykały się 2 września i musieliśmy podać 23 graczy. Było bardzo mało czasu na ruchy przychodzące, bo musieliśmy wiedzieć kogo zgłosimy i kogo wykreślić. Po meczu w Szczecinie pojawiła się informacja z otoczenia Karola i od samego Karola, że chce odejść na wypożyczenie - powiedział trener Marek Papszun.
Raków nie chciał blokować Struskiemu wyboru i zgodził się na jego odejście. Piłkarz wiedział, że nie zostanie zgłoszony do europejskich pucharów.
- Daliśmy zawodnikowi świadomy wybór, że jeżeli wypożyczenie, to nie zgłaszamy go do Ligi Konferencji. Zawodnik podjął decyzję, że chce zostać wypożyczony. Po głębszym przemyśleniu zdecydował się zostać i walczyć, ale listy już poszły i temat został zamknięty - dodał Papszun.
Mimo tej sytuacji Struski pozostał w klubie. - Karol podjął rękawicę, że nie chce odchodzić i chce zostać w Rakowie, walczyć o miejsce. Nawet kosztem tego, że będzie grał tylko w lidze. Trochę nad tym ubolewam, że takiej szansy nie będzie miał, ale finalnie się cieszę, że nie zrezygnował, będzie walczył i widzi tutaj dla siebie szansę - zakończył.