Z powodu urazu nogi Robert Lewandowski nie wystąpił w meczu o Puchar Gampera z Como oraz nie poleciał na Majorkę, gdzie FC Barcelona zainaugurowała sezon 2025/2026 w La Lidze. Z kolei w następnych spotkaniach "Dumy Katalonii" wchodził na boisko na ostatnie minuty.
W rozmowie z "The Times" polski napastnik wyjaśnił, że uraz uniemożliwiający mu występ na inaugurację sezonu był spowodowany brakiem właściwej regeneracji podczas tournee po Dalekim Wschodzie. Nasz reprezentant poleciał latem wraz z Barceloną do Japonii i Korei Południowej, gdzie wystąpił w trzech spotkaniach.
ZOBACZ WIDEO: Polska mistrzyni przeżyła koszmar. "Mój mąż wtedy pierwszy raz zemdlał"
Lewandowski wyznał, że przyczynami kontuzji były "zbyt liczne podróże autobusami" oraz zły sen na "niewygodnym łóżku". Napastnik zaznaczył, że problemy dotyczyły nerwów w nodze, co wywołało ból w mięśniu dwugłowym uda.
Za Lewandowskim zgrupowanie reprezentacji Polski, podczas którego wybiegł w pierwszym składzie ważnych meczów z Holandią (1:1) i Finlandią (3:1) w ramach eliminacji do MŚ 2026. W niedzielę będzie brany pod uwagę przez trenera Hansiego Flicka przy ustalaniu składu na Valencię.
W rozmowie z "The Times" Lewandowski podkreślił także, że "wciąż ma przed sobą dwa lub trzy lata na wysokim poziomie". - Wielu ludzi myśli błędnie, że w wieku 37 lat jestem w fazie spadku formy - stwierdził.
Poruszył również temat współpracy z młodą kadrą Barcelony. - To było duże wyzwanie. Nie są tylko piłkarzami, są ludźmi. To inne pokolenie. Nie chciałem wchodzić z nimi w konflikt, musiałem się pewnych rzeczy nauczyć - dodał Lewandowski, podkreślając różnice między współczesnym futbolem a realiami, w których rozpoczynał karierę.