Każda kolejka PKO Ekstraklasy dostarcza sędziowskich kontrowersji. Ostatnio wielkie oburzenie wywołał rzut karny dla Rakowa Częstochowa, który Jarosław Przybył podyktował w meczu z Legią Warszawa (1:1). Tego typu sytuacji jest coraz więcej.
Wygląda na to, że cierpliwość do sędziów zaczyna tracić też Cezary Kulesza. Prezes PZPN w rozmowie z TVP Sport odniósł się do zarzutów, że liczne kontrowersje mogą mieć związek z tym, że Kolegium Sędziów wciąż nie ma wybranego nowego szefa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Romantyczna wyprawa reprezentanta Polski
Szef polskiego futbolu podkreślił, że aktualnie tym organem kieruje Marcin Szulc. Następnie wyraził się jasno, czego oczekuje od nowego przewodniczącego. Te słowa mogą nie spodobać się arbitrom.
- Przede wszystkim oczekiwałbym tego: nie bójmy się powiedzieć, nie bójmy się ukarać. Oczekiwałbym odwagi i zdecydowania w sytuacjach, kiedy należy wyciągnąć pewne konsekwencje. Obojętnie, o jakiego arbitra chodzi, czy jest to ktoś doświadczony, czy młodszy stażem. Jeżeli w wyniku ewidentnej pomyłki sędziego jakiś klub traci punkty, to musi dany sędzia ponieść konsekwencje. Tak to funkcjonuje w każdym zawodzie. To nic nadzwyczajnego. Konsekwencją może być np. odsunięcie od kilku meczów - mówi Kulesza w TVP Sport.
Wydawało się, że tego typu problemy znikną wraz z wejściem do futbolu systemu VAR. Problem w tym, że i tak każda kolejka jest pełna kontrowersji. Pojawiły się nawet głosy, że to przez... słabej jakości monitory w wozach z wideoweryfikacją. Tego nie rozumie prezes PZPN.
- Oczywiście ludzkie oko jest omylne, a sędzia to też tylko człowiek, zawsze może zdarzyć się sędziemu jakaś pomyłka, ale w istotnych sprawach, jeżeli na przykład myli się VAR, to jest dla mnie niewytłumaczalne. Słyszałem komentarze, że sędziowie VAR mają słabe monitory, co jest nieprawdą - komentuje.
Jeżeli nic nagle się nie zmieni, to nowego szefa Kolegium Sędziów poznamy 15 października. Kluby jednak zaczynają naciskać, aby to stało się wcześniej.