- To prawda. W piątek wyjechałem z zespołem na zgrupowanie przed sobotnim meczem z Boulogne. I nagle, po kolacji, dostałem telefon, że żona, która 6 stycznia urodziła córeczkę, trafiła do szpitala. Okazało się, że coś jest nie tak z jej nerkami, małżonka musiała spędzić pod kroplówką 40 godzin. Trener Jean Fernandez pozwolił mi pojechać do szpitala, odwiedziłem Anię i o północy wróciłem do hotelu. Na drugi dzień, rano, dostałem z kolei telefon z Polski z informacją, że umarła mi babcia. To już zupełnie mnie dobiło. To była osoba, która mnie wychowywała, gdy rodzice pracowali. Przeżyła 86 lat, piękny wiek, ale takie odejście zawsze boli - powiedział Jeleń w rozmowie z Super Expressem.
Polak nie mógł w ogóle skoncentrować się podczas gry z Boulogne. Jeleń przyleciał do Polski na pogrzeb babci i wrócił do Francji na kilka godzin przed środowym meczem z Nice. Reprezentant Polski okazał się bohaterem Auxerre, gdyż w 92. minucie zdobył gola dającego trzy punkty jego drużynie. Bramka padła ze spalonego, ale sędzia tego nie zauważył. Jeleń gola zadedykował zmarłej babci, żonie i urodzonej na początku roku córeczce.
Więcej w Super Expressie.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)