Pojawia się coraz więcej głosów, że Dawid Szwarga może opuścić Arkę Gdynia.
Kibice tego klubu w trakcie rundy jesiennej wielokrotnie domagali się "głowy" trenera, zwłaszcza po meczach wyjazdowych, które były fatalne (zaledwie jeden zdobyty punkt).
I choć oficjalnej informacji (jeszcze) nie otrzymaliśmy, to na konferencji prasowej po sobotnim spotkaniu z Motorem Lublin (wygrany 1:0) sam szkoleniowiec postanowił lekko "podpalić".
Został zapytany wprost, czy zostaje na stanowisku w kolejnej rundzie. - Zobaczymy. To nasza wspólna decyzja. Musimy rozumieć, że jeśli chcemy zrobić postęp, to nie ma innego sposobu niż inwestować - odpowiedział trener Szwarga.
Już wcześniej mówił, że nie wie, co będzie na wiosnę, sugerował między wierszami, że lada moment może go nie być w klubie.
- Zrealizowaliśmy dwa główne cele: awans do Ekstraklasy i bycie nad "kreską" na koniec roku. Najbardziej dumny jestem z pracy sztabu szkoleniowego. To jest naprawdę wysoki poziom. Cieszę się, że mogłem pracować i mogę pracować z takimi fachowcami - powiedział Szwarga.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Czyżby lekkie przejęzyczenie?
Oczywiście w dalszej części konferencji dziennikarze drążyli ten temat.
- To są rozmowy, które musimy prowadzić w zamkniętym gronie. Na pewno nie na konferencji prasowej po zwycięskim meczu. Trudne sprawy czy rozmowy zostawmy za zamkniętymi drzwiami - mówił Szwarga.
Tyle tylko, że to nie Arka chce go zwalniać. Najwyraźniej on sam jest trochę zmęczony polityką klubu, który niechętnie wydaje pieniądze na wzmocnienia.
- Nie jestem idiotą. Każdy klub ma swoją tożsamość i możliwości, ale jeżeli nasz główny rywal w walce o utrzymanie otrzymuje 19 milionów złotych z urzędu miasta, to jeśli myślimy, że utrzymamy się w lidze pracą sztabu, to tak to nie wygląda. W piłce najważniejsi są piłkarze, to do nich należy boisko - dodał trener Arki.
- Każdy obszar trzeba usprawnić. Patrząc przez pryzmat tabeli, rywalizujemy o utrzymanie z Legią Warszawa. Jeżeli chcemy realnie rywalizować z tym zespołem, to wszystko jest tu do poprawy. [...] Jeżeli chcemy to jeszcze mocniej poprawić, to po prostu musimy zapłacić. Jakość kosztuje - podkreślił Szwarga.