Zespół 1.FC Koeln był dosłownie sekundy od zwycięstwa, ale w doliczonym czasie gry stracił gola i zremisował z FC St. Pauli 1:1. Dla trenera Lukasa Kwasnioka to był cios nie do zniesienia. Kamery zarejestrowały, jak po końcowym gwizdku usiadł na ławce i zapłakał.
- Bóg futbolu dziś wziął sobie wolne - powiedział ze łzami w oczach podczas rozmowy z DAZN szkoleniowiec, który urodził się w Gliwicach.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
Kwasniok nie krył rozczarowania. - Nie pozwoliliśmy rywalowi na nic. W żadnym innym sporcie jeden moment nie może tak odwrócić losów meczu. Byliśmy dziś dużo lepsi, a jednak muszę tłumaczyć remis, którego nie potrafię zaakceptować - przyznał.
Zespół gospodarzy prowadził po bramce Saida El Maly w 51. minucie. Rozczarowujący finał spotkania przyniósł błąd pechowego bramkarza, Marvina Schwaebego. Przy dośrodkowaniu i strzale głową Ricky'ego-Jade'a Jonesa golkiper poślizgnął się i nie zdążył interweniować.
- Miałem najdłuższe korki, jakie istnieją, a mimo to się poślizgnąłem. To boli. Przepraszam drużynę - nie zasłużyliśmy dziś na taki wynik - powiedział golkiper.
Schwaebe przyznał też, że fatalny stan murawy miał wpływ na sytuację. - Boisko było śliskie, kilku zawodników się przewracało. Nie do mnie należy ocena stanu murawy, inni powinni to rozstrzygnąć wewnętrznie - dodał.
W sobotę cały mecz rozegrali Jakub Kamiński (Koeln) i Arkadiusz Pyrka (St. Pauli). Natomiast w drugiej połowie dołączył do nich Adam Dźwigała (St. Pauli). Ekipa z Kolonii miała dużą przewagę na boisku, lecz nie była w stanie strzelić drugiej bramki.
Po sobotnim remisie 1.FC Koeln ma w swoim dorobku 16 punktów po 13 rozegranych kolejkach. Dzięki temu plasuje się w środku tabeli Bundesligi. Z kolei zespół FC St. Pauli zgromadził tylko 8 punktów i jest przedostatni.