Bawarczycy po pięciu kolejkach Ligi Mistrzów mieli w dorobku 12 punktów. Wygrali cztery mecze, a następnie musieli uznać wyższość Arsenalu (1:3). Z kolei Sporting CP przystąpił do wtorkowej rywalizacji z 10 punktami na koncie.
Pierwsza odsłona przebiegała pod znakiem dominacji Bayernu Monachium, ale gospodarze nie zdołali udokumentować przewagi golem, a po przerwie dali się zaskoczyć przeciwnikom.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Goście z Lizbony mieli spory problem, by poważnie zagrozić bramce strzeżonej przez Manuela Neuera, ale pomocną dłoń wyciągnęli do nich mistrzowie Niemiec. W 54. minucie zmagań prowadzenie objął Sporting.
Przyjezdni ruszyli wówczas z kontratakiem, w którym główną rolę odegrał Joao Simoes. 18-latek popędził z piłką, a w polu karnym zwiódł Jonathana Taha i wstrzelił futbolówkę przed bramkę.
Tam bardzo niefortunnie interweniował Joshua Kimmich i pokonał własnego bramkarza. Do tego czasu Sporting nie wykreował dogodnej szansy do strzelenia gola. W 65. minucie wyrównał Serge Gnabry, a po chwili na listę strzelców wpisał Lennart Karl. Autorem trzeciego trafienia był Tah i spotkanie zakończyło się wygraną Bayernu 3:1.