Największe rozczarowanie ligi
Piłkarzom przyszło rozgrywać spotkania w dniu narodowego święta - kolejnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3. Maja. Pierwszy mecz odbył się w Bielsku-Białej. O godzinie 16:00 na boisku pojawili się piłkarze tamtejszego Podbeskidzia oraz Warty Poznań. Warta walczy o utrzymanie w bieżącej klasie rozgrywkowej, Podbeskidzie gra już o nic. Wydawać by się mogło, że dzięki temu Warta może pokusić się o niespodziankę. Tak się jednak nie stało. Górale z Bielska-Białej sprawę załatwili w dwie minuty za sprawą Krzysztofa Zaremby, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Podbeskidzie zdobyło kolejne trzy punkty wiosną, a Warta szczęścia musi szukać w następnym kolejkach.
O godzinie 17:00 rozpoczęły się dwa następne spotkania. W Turku miejscowy Tur podejmował ŁKS Łomża. To spotkanie wygrał ŁKS. Było to ogromnie cenne zwycięstwo dla piłkarzy tego klubu. Te trzy punkty pozwalają zachować szanse na utrzymanie. Tur Turek poniósł kolejną porażkę. Nie chcemy być złymi prorokami, ale Tur jest na najlepszej drodze do opuszczenia ligi. Wydaje się, że jest to obecnie najsłabszy zespół w stawce drugoligowców. Drugim spotkaniem, który zaczął się o 17 byłą potyczka Stali Stalowa Wola z Wisłą Płock. Płocczanie to największe rozczarowanie ligi. Zespół, który przed tą rundą został naszpikowany gwiazdami miał wywalczyć awans do Orange Ekstraklasy. Teraz wiadomo już, że tego awansu już nie wywalczy. - Gramy jak gramy i przegrywamy mecz za meczem - mówi gracz zespołu z Płocka, Bartosz Wiśniewski. Wisła gra słaby futbol, ostatnio tylko przegrywa. Nie takie były plany. W Płocku zmieniono trenera, zmienia się także kolejnych pracowników klubu. Nic dobrego to nie przynosi. Stal Stalowa Wola okazała się zespołem lepszych od Wiślaków. Stalowcy losy spotkania rozstrzygnęli pod koniec pierwszej połowy. Dzięki temu zwycięstwu są znacznie bliżsi utrzymania. - Tym zwycięstwem zrobiliśmy ogromny krok do utrzymania, ale nie możemy jeszcze mówić, że unikniemy degradacji. Konieczne jest jeszcze zdobycie jakiś punktów. Na świętowanie przyjdzie czas - mówi Tadeusz Krawiec, jeden z najlepszych piłkarzy popularnej Stalówki.
Świetny mecz we Wrocławiu
Ostatnim pojedynkiem, który został rozegrany w świąteczną sobotę byłą potyczka Śląska Wrocław z GKS-em Jastrzębie. Jastrzębie w ostatnich spotkaniach prezentowało się dosyć słabo, w meczu ze Śląskiem piłkarze tego zespołu wspięli się chyba na wyżyny swoich umiejętności. - Ja muszę swoim chłopakom oddać hołd za to, że właśnie nie wystraszyli się, że przyjechali do tak silnego zespołu, do jaskini lwa i grali jak równy z równym i także za to, że były momenty, kiedy napędziliśmy dużo strachu przeciwnikowi - mówi po tym pojedynku szkoleniowiec Jastrzębia, Piotr Rzepka. Śląsk mecz wygrał 2:1 głównie za sprawą Przemysława Łudzińskiego, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. - Cieszę się z dwóch bramek i co najważniejsze z trzech punktów które zostały we Wrocławiu. Najważniejsze nie są moje bramki, tylko punkty które zdobyliśmy - mówi bohater spotkania. Całe zawody stały na bardzo wysokim poziomie. Takie pojedynki chcielibyśmy oglądać w każdej kolejce. Obydwa zespoły prowadziły otwartą grę, nie brakowało sytuacji podbramkowych.
Lechia traci punkty
Pierwsze spotkanie w niedzielę zaczęło się, jak to tradycyjnie bywa w Łowiczu o godzinie 11:15. Nie jest to najlepsza pora na mecze piłkarskie... Pelikan Łowicz rozegrał dobre zawody, gracze z Łowicza prowadzili z Lechią i gdy wydawało się, że Pelikan odniesie sensacyjne zwycięstwo w doliczonym czasie gry bramkę na wagę remisu zdobył Maciej Rogalski. Tym samym Lechia wywalczyła jeden punkty, Pelikan stracił dwa. Te dwa oczka mogą się okazać bezcenne w ostatecznym rozrachunku.
Gospodarze lepsi w meczach na szczycie, Kmita znów wygrywa
W samo niedzielne południe rozpoczęło się spotkanie Znicza Pruszków z Polonią Warszawa. Były to małe derby Mazowsza. Wszyscy w Pruszkowie obawiali się tego pojedynku. Jak się okazało niepotrzebnie. Znicz rozprawił się z kolejnym rywalem, z następnym faworytem do awansu. Po dwóch bramkach najlepszego napastnika ligi, Roberta Lewandowskiego oraz jednym trafieniu Tomasza Feliksiaka pruszkowianie pokonali Czarne Koszule 3:2. Znicz idzie na burza. Wygrywa z każdym, bez względu czy gra na własnym stadionie czy na wyjeździe? Czy ktoś będzie jeszcze w stanie zatrzymać rewelacyjnego beniaminka?
O godzinie 14:40 rozpoczęła się potyczka Arki Gdynia z Piastem Gliwice. Arkowcy w ostatnim czasie wygrywają mecz za meczem. Tak chyba podziała na nich zmiana szkoleniowca, który wniósł nową jakość do gry zespołu. Tym razem Arka w pokonanym polu pozostawiła innego kandydata do awansu, Piast Gliwice. Piast znacznie obniżył loty. Jeszcze parę takich porażek i marzenia o awansie prysną niczym bańka mydlana. Piłkarze z Gdyni mozolnie odrabiają stratę do czołówki i w dalszym ciągu liczą się w walce o awans.
O godzinie 16:00 rozpoczęły się dwa spotkania. Na boisku w Katowicach tamtejszy GKS zmierzył się z Odrą Opole. Opolanie na gwałt potrzebują punktów, GKS jest już pewny utrzymania w lidze. Ten pojedynek zakończył się remisem 1:1. Dla Odry Opole to strata dwóch cennych punktów. Również o godzinie 16:00 zaczął się mecz w Zabierzowie. Miejscowy Kmita wygrał 1:0 i zachował szanse na utrzymanie. Po kilku niepowodzeniach Kmita znów zdobył trzy punkty.
Do zakończenia rozgrywek pozostało już niewiele kolejek, a my dalej nie wiemy, który z zespołów awansuje do Orange Ekstraklasy, a który z niej spadnie. Mamy już swoich faworytów, ale jeszcze nie będziemy ich zdradzać. Wiele może wyjaśnić się po środowej kolejce.
Komplet wyników 29. kolejki:
Tur Turek - ŁKS Łomża 0:2
Arka Gdynia - Piast Gliwice 2:0
Stal Stalowa Wola - Wisła Płock 2:0
Śląsk Wrocław - GKS Jastrzębie 2:1
Znicz Pruszków - Polonia Warszawa 3:2
GKS Katowice - Odra Opole 1:1
Kmita Zabierzów - Motor Lublin 1:0
Pelikan Łowicz - Lechia Gdańsk 2:2
Podbeskidzie Bielsko-Biała - Warta Poznań 2:1