EGBA broni firmy bukmacherskie!

Europejskie Stowarzyszenie Gier i Zakładów (EGBA) broni firmy oferujące w Polsce hazard w sieci. EGBA wystosowała do polskiego rządu pismo z prośbą o złagodzenie ustawy.

Damian Gapiński
Damian Gapiński

EGBA zrzesza największych bukmacherów. Stowarzyszenie zamierza bronić firm oferujących w Polsce hazard w sieci. Zdaniem EGBA efektem tych działań miałoby być pozwolenie na reklamę e-hazardu, na czym skorzystałby cały polski sport.

Firmy bukmacherskie miały być głównymi sponsorami piłkarskich klubów ekstraklasy. Największe pieniądze miały trafić do Wisły Kraków, Lecha Poznań i Legii Warszawa. Jedna z firm była również sponsorem Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem. Teraz za reklamę podczas zawodów grozi im nawet kara finansowa.

Jedna z firm miała być również głównym partnerem Polskiego Związku Piłki Nożnej podczas przygotowań do EURO 2012. Niepokojące sygnały docierają także z innych dyscyplin, w których firmy bukmacherskie zaangażowały się w sponsoring klubów i związków. Władze EGBA przekonują, że nieprawdą jest to, iż hazard w sieci daje możliwość gry osobom niepełnoletnim. Uniemożliwiają to wyrafinowane systemy komputerowe.

Tymczasem Ministerstwo Finansów, które jest głównym adresatem pisma z EGBA, odpowiedziało, że pismo ma charakter lobbingowy. "Pismo z EGBA stanowi element działalności lobbingowej. Przedstawiona w nim argumentacja ma na celu przekonanie organów administracji do legalizacji gier hazardowych w sieci. W dużej mierze te argumenty znane są już organom administracji" - czytamy w oświadczeniu Ministerstwa Finansów opublikowanym w Przeglądzie Sportowym.

Minister Jacek Kapica nie zamierza odpowiadać na list EGBA. Wszystko jednak wskazuje na to, że sprawa wkrótce trafi do Europejskiego Trybunału Arbitrażowego, gdzie polska ustawa będzie zaskarżona jako niezgodna z prawem unijnym. Do podobnej sytuacji osiem lat temu doszło w Grecji. Tam również wprowadzono restrykcje względem firm bukmacherskich. Orzeczenie Europejskiego Trybunału Arbitrażowego spowodowało jednak, że tamtejszy rząd musiał zapłacić odszkodowanie w wysokości 30 tysięcy euro za każdy dzień spóźnienia w poprawieniu wadliwej ustawy. Nie pomogła nawet obrona ze strony renomowanej kancelarii prawnej. Podobna sprawa miała miejsce również w Portugalii. Tam bukmacherzy przegrali, ale chodziło o nacjonalizację rynku. Nikt nie zabronił jednak możliwości gry w internecie.

Więcej w Przeglądzie Sportowym

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×