Tadeusz Łapa: Piłkarz musi radzić sobie w różnych warunkach

Okres przygotowawczy dobiega końca, drużyny pracują już pod kątem inauguracji rundy wiosennej. W najbliższą sobotę Górnik Łęczna zmierzy się na wyjeździe z Wisłą Płock, z którą jesienią gładko przegrał 0:3.

Przez cały okres przygotowawczy zielono-czarni trenowali na boiskach z sztuczną nawierzchnią, a dopiero w obecnym tygodniu skorzystają z naturalnej murawy, o ile pozwolą na to warunki atmosferyczne. Mimo wszystko trener Górnika nie przywiązuje do tego faktu wielkiej wagi. - Piłkarz musi w różnych warunkach dawać sobie radę. Kiedy byliśmy w Szczyrbskim Plesie, to graliśmy cały czas na śniegu. Przyjechaliśmy tutaj i może poza pierwszym dniem, nie było widać różnicy. Wyjdziemy jeszcze z dwa razy na naturalną murawę i zawodnicy powinni to momentalnie wyczuć. Gdyby u nas trawa była mocniej zakorzeniona, to gralibyśmy ostatni sparing na głównym boisku i nie mielibyśmy żadnych problemów - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przekonuje Tadeusz Łapa.

W ostatnim meczu sparingowym łęcznianie zmierzyli się z Stalą Stalowa Wola. Szkoleniowiec liczył, że rywale zaprezentują styl podobny do Nafciarzy, a tymczasem spisali się słabo i przegrali 1:5. - Dopóki mieli siły i próbowali atakować, to z tego okresu jestem bardzo zadowolony, później już przeciwnik zbytnio nam nie zagroził - ocenia trener.

W tym pojedynku na środku pomocy, razem z Veljko Nikitoviciem zagrał Adrian Bartkowiak, dotychczas ustawiany w defensywie. Może być to zmiana na stałe, więc o miejsce w składzie będzie on konkurował m.in. z Rafałem Niżnikiem. - Widać, że chłopak jest silny fizycznie i piłka trzyma się mu nogi. Gdy były stykowe sytuacje z przeciwnikiem, to nie przegrywał tych pojedynków. Wyprowadzał kilka razy bardzo ładne kontry środkiem boiska, kończył akcje solidnym strzałem. Dodatkowo zwolnił miejsce z tyłu Karwanowi, który jest bardzo pożytecznym zawodnikiem - analizuje Łapa.

Trener ma już wizję podstawowej jedenastki na mecz z Wisłą Płock, ale jednocześnie nie zamyka drogi do składu przed licznym gronem rekonwalescentów, wśród których największą szansę na grę w sobotę ma Krzysztof Kazimierczak. - Jest on niekonwencjonalnym zawodnikiem i taką lewą nogę, jak on ma mało piłkarzy w naszej drużynie. Wykorzystanie takiego zawodnika jest czasami niezbędne przy stałych fragmentach gry czy zakończeniu akcji - uważa szkoleniowiec łęczyńskiej drużyny.

Źródło artykułu: