Olbrzymia szansa przed poznańskim Lechem

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przed wznowieniem rozrywek ekstraklasy Lech Poznań miał aż osiem punktów straty do prowadzącej w tabeli Wisły Kraków. W stolicy Wielkopolski nie stracono jednak nadziei na zdobycie mistrzostwa Polski. Nikt jednak nie przypuszczał, że Biała Gwiazda przewagę roztrwoni w trzech pierwszych tegorocznych kolejkach. Przed Lechem pojawia się więc olbrzymia szansa.

W tym artykule dowiesz się o:

Wisła Kraków fatalnie rozpoczęła sezon i w trzech meczach straciła osiem punktów - dokładnie tyle, ile miała przewagi nad poznaniakami. Dla Kolejorza jest to wspaniała wiadomość i duża szansa na końcowy triumf w rozgrywkach. Słabo spisuje się również Legia Warszawa, którą także udało się dogonić. - Czy jestem zaskoczony? Trudno powiedzieć, bo nie jestem trenerem Wisły i Legii i nie wiem jak te zespoły wyglądają od środka. Można było się liczyć z tym, że na początku wiosny, na tych ciężkich murawach, zespoły z dołu tabeli zepną się na tych teoretycznie silniejszych rywali - mówił trener Lecha, Jacek Zieliński, jeszcze przed remisem Wisły z Jagiellonią Białystok.

Szkoleniowiec Kolejorz przyznaje, że nie spodziewał się tak szybkiego zniwelowania różnicy punktowej. - Oczywiście można być zaskoczonym, że tak szybko odrobiliśmy stratę. Teraz walka zaczyna się od nowa. Jest jeszcze jedenaście meczów i w Krakowie oraz Warszawie na pewno liczą na potknięcia i zadyszkę Lecha - dodaje Zieliński.

Poznaniacy najlepiej rozpoczęli wiosnę i jeśli wygrają w niedzielę z GKS-em Bełchatów, a Legia Warszawa straci punkty w Bytomiu, to Kolejorz zostanie liderem ekstraklasy. Czy Jacek Zieliński wierzy w taki scenariusz? - Nie myślę o tym w ten sposób. Najważniejsze, żeby Lech był liderem 15 maja. To są pytania, które niosą niepotrzebny stres. My pomni doświadczeń z zeszłego roku spokojnie do tego podchodzimy. Pozycja lidera po trzeciej kolejce wiosny jest oczywiście nobilitująca, ale ma się nijak do tego, jak się skończy sezon - odpowiada trener.

Potknięcia Wisły i Legii nie są czynnikami, którymi Jacek Zieliński mobilizuje swoich podopiecznych. Lech stara się nie zwracać uwagi na rywali i koncentrować się na własnej postawie. - Nie używamy takich argumentów i skupiamy się na swojej grze. Wyniki innych drużyn są ważne dopiero, gdy zakończymy nasz mecz wynikiem korzystnym. Na pewno tak się nie mobilizujemy, wręcz uciekamy od tego i zakazuje tego typu dyskusji. Statystyki i wróżby są dobre, ale nie w piłce uważa szkoleniowiec poznaniaków.

Tegoroczna sytuacja przypomina postawę Lecha z zeszłego roku. Wtedy podopieczni Franciszka Smudy byli liderem i mieli przewagę nad Wisłą i Legią. Zarówno krakowianie, jak i warszawiacy gubili sporo punktów, ale Kolejorz przebił wszystkich i na jedenaście ostatnich meczów wygrał tylko trzy, notując aż osiem remisów. Poznaniacy starali się wyciągnąć wnioski z historii i nie wracają już pamięcią do tych wydarzeń. - Nie myślimy już o tym, co było na wiosnę 2009. Jest to trochę inny zespół, o innych uwarunkowaniach. Jeśli myślimy o najcenniejszych laurach w polskiej lidze, to taka sytuacja nie może się powtórzyć. Nie ma myślenia o tym, że w zeszłym roku w marcu Lech zaczął się potykać - zakończył Zieliński.

Źródło artykułu: