Warto mieć troszeczkę ciałka - komentarze trenerów po meczu Cracovia - Korona Kielce

Po dwóch porażkach z rzędu Cracovia odniosła pierwsze wiosenne zwycięstwo. Podopieczni Oresta Lenczyka w 20. kolejce ekstraklasy pokonali na Suchych Stawach 3:0 Koronę Kielce. Złocisto-krwiści tym samym po dwóch zwycięstwach na własnym terenie, zaznali goryczy pierwszej w tym roku porażki.

O losach meczu rozstrzygnęły końcowe minuty pierwszej połowy, kiedy Pasy Radosław Matusiak najpierw głową pokonał Zbigniewa Małkowskiego, a następnie uderzona przez Dariusza Pawlusińskiego piłka odbiła się od pleców "RadoMatu" i wpadła do siatki Korony. Tak spotkanie komentowali szkoleniowcy obu drużyn:

Orest Lenczyk, trener Cracovii:

O kłopotach kadrowych przed meczem:

- Po konferencji prasowej w piątek, kiedy przekazałem dziennikarzom wiadomości z drużyny, już pewnie szykowali tytuł : "Czy Lenczyk będzie trenerem w poniedziałek?". Zachowaliśmy zimną głowę i cierpliwość do wielu zawodników, których przygotowuje do tego, co nas jeszcze czeka. Poprzednie mecze potwierdzały, że zawodnicy są w dobrej formie fizycznej.

O przebiegu meczu:

- Patrzyłem przez pół godziny i czekałem aż Korona ułoży mecz pod swoją grę. Bardzo szczegółowo rozpracowywaliśmy Koronę. Także te dwie bramki, które dały Koronie sześć punktów. W takim meczu jak ten, ważne jest to, kto pierwszy strzelił bramkę. Cieszę się, że zdobyliśmy bramkę taką, że nikt nie będzie miał zastrzeżeń.

O kuriozalnej bramce na 2:0:

- Przy strzale Pawlusińskiego pomogło nam szczęście. Mogę spytać: "po cóż ten obrońca tam stał?" (dziennikarze poprawili trenera, wskazując, że piłka odbiła się od Matusiaka - przyp. red.). W pupcię dostał? Więc opłaca się nie być chudym i mieć troszeczkę ciała. Dobrze, że wy o tym powiedzieliśmy, bo ktoś by mnie posądził o megalomanię dotyczącą Matusiaka (śmiech).

O kolejnym meczu ligowym:

- Mamy problem, bo jedziemy do Arki. To będzie mecz: albo my, albo oni. Dzisiaj piłkarze uwierzyli w to, co mówiłem na odprawie, że trzeba drużyny spuszczać pod siebie. Cieszę się, że nie tylko punkty, ale i bramki drgnęły. W poprzednich meczach jedna bramka to było zbyt mało. Kto wie, czy nie strzeliliśmy zbyt dużo przed Arką?

O szczęściu do Korony:

- Jeżeli mieliśmy w czymś przewagę, to na pewno w sytuacjach, w których szybkość odgrywała rolę. Być może można było zagrać trochę efektownej. Mam trochę szczęście do Korony. Jeszcze w Zagłębiu wygrałem 4:0. Jesienią zremisowaliśmy, a teraz wygraliśmy.

***

Marcin Sasal, trener Korony Kielce:

O przebiegu gry:

- Pierwszą połowę zagraliśmy po prostu bardzo słabo, statycznie. Nie wiem, może zadowoliliśmy się tymi dwoma zwycięstwami? To nie była drużyna z charakterem. Liczyłem na to, że jakoś do przerwy "dojedziemy", ale niestety cztery minut sprawiły, że nie mamy punktów

O próbie odrabiania strat:

- W przerwie zrobiłem pierwszą zmianę, żeby rozkręcić zespół. Później z konieczności przeszliśmy na ofensywne ustawienie. Chcieliśmy strzelić kontaktową bramkę, a dostaliśmy bramkę po błędzie przy rzucie rożnym. Cracovia wygrała zasłużenie. Musimy się podnieść. Do następnego spotkania mamy tydzień i gramy super ważny mecz z Odrą Wodzisław.

O kuriozalnej bramce na 2:0:

- Bramkarz był bez szans. Widziałem tego typu bramki już nie raz. Piłka odbija się od pleców. Może ten 13. okazał się pechowy? Trzeba jednak oddać strzał. Kiedy się uderza na bramkę, to zawsze można znaleźć drogę do bramki. Moja drużyna strzałów oddała jak na lekarstwo.

O tym, czy ktoś z Korony nie zawiódł jego oczekiwań:

- Tak na szybko nie chciałbym o tym mówić, bo mógłbym nie wskazać wszystkich albo może takiego w ogóle nie było? Wszyscy zagrali poniżej oczekiwań. To nie była ta drużyna z dwóch ostatnich meczów, a raczej z jesieni.

Komentarze (0)