Futbolu się nie zapomina. To jak jazda na rowerze - rozmowa ze Stanisławem Wierzgaczem, bramkarzem Stali Stalowa Wola

Stal Stalowa Wola nadal boryka się z ogromnymi problemami finansowo-organizacyjnymi. Stalowcy nie mają nawet gdzie trenować, a przed nimi bardzo ważna potyczka na wyjeździe z GKS-em Katowice. - Znów nas wygonili w środę z boiska ze sztuczną nawierzchnią. Nie mamy w ogóle gdzie ćwiczyć. Biegamy po lesie, gramy na żużlu, trenujemy po prostu gdzie się da - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl bramkarz zielono-czarnych Stanisław Wierzgacz.

Kamil Górniak: Przed wami spotkanie z GKS-em Katowice. Czeka was jednak niestety, ale kolejny mecz wyjazdowy.

Stanisław Wierzgacz: Na pewno szkoda. Chcielibyśmy zagrać teraz jakieś spotkanie na własnym obiekcie przed własną publiczności. Jedziemy jednak do Katowic i chcemy tam powalczyć o zdobycz punktową.

Jak na razie wiosna pokazała, że ta liga jest nieobliczalna i mogą dziać się cuda. Nie stoicie więc na straconej pozycji. Jest duża szansa na zdobycie chociażby jednego oczka z Gieksą.

- Ta liga pokazuje, że jest przewrotna. Flota remisuje w Szczecinie z Pogonią, która traci również punkty z Podbeskidziem. Motor wygrywa w Ząbkach. Wszystko może się więc zdarzyć. Nie jesteśmy tam na straconej pozycji, mimo że GKS jest wyżej od nas. Mają tam jednak problemy podobne do naszych, o których ciągle się słyszy, albo czyta. Wydaje mi się, że to będzie mecz dwóch równorzędnych ekip, oczywiście ze wskazaniem na gospodarzy. Niemniej jednak nie jedziemy tam się podłożyć tylko powalczyć o jakieś punkty.

Nie wspominasz chyba poprzedniej potyczki na Śląsku?

- Przegraliśmy tam 1:0. O ile pamiętam, to miałem tam możliwość wystąpienia. W 85. minucie straciliśmy bramkę. Zagrałem tam dobry mecz, ale niestety nie udało się dowieźć wyniku remisowego do końca. Mam nadzieję, że tym razem będzie zupełnie inaczej. Jeżeli zagram, to zrobię wszystko, aby zachować czyste konto.

Potrzebujecie bardzo tej wygranej. Na pewno łatwo nie będzie. Musicie przede wszystkim zagrać na zero z tyłu, gdyż Stal to taki zespół, który wiele goli nie strzela.

- Na obecną chwilę nie jestem w stanie powiedzieć, dlaczego tak jest. Popełniamy szereg błędów, których nie powinniśmy robić. Nie wiem czym to jest spowodowane. Moja rola jako bramkarza jest taka, żeby w każdym z pojedynków zachowywać czyste konto. Takie mam założenie przed każdą potyczką. Zobaczymy jak to teraz będzie. Mam nadzieję, że to zapali, mimo tych problemów jakie mamy.

Aura wam nie sprzyja. Nie macie dalej za bardzo gdzie trenować.

- Nawet nie chcę się wypowiadać na ten temat. Znów nas wygonili w środę z boiska ze sztuczną nawierzchnią. Nie mamy w ogóle gdzie ćwiczyć. Biegamy po lesie, gramy na żużlu, trenujemy po prostu gdzie się da. Coś tam robimy na hali, na siłowni. Z boiskiem mamy tak naprawdę niewiele wspólnego od dwóch miesięcy. Jedyną stycznością z murawą były gry kontrolne. U siebie wszystko jest pokryte wodą bądź śniegiem.

Wydaje się, że ten brak styczności z murawą, brak treningu z piłką może się odbić na waszych poczynaniach na boisku.

- Na pewno jest to pewien wykładnik na mecz. Jest duży plac i nie ma się tego czucia piłki. To wygląda zupełnie inaczej aniżeli to, że się trenuje codziennie. Nie pozostaje nam nic innego, tylko jakoś sobie z tym poradzić. Wszyscy gramy już po kilka lat w piłkę. To jest jak jazda na rowerze. Tego się nie zapomina. Niemniej jednak to na pewno przeszkadza, że nie mamy styczności na co dzień z futbolówką i boiskiem.

Do Katowic udacie się zapewne w dniu meczu. Czy długa podróż nie odbije się na waszej grze? Możecie być zmęczeni.

- Jest to pewien minus. Nie ma co ukrywać. Jechaliśmy już tak m.in. na spotkanie z GKS-em Jastrzębie i przegraliśmy 3:2. Zobaczymy jak to będzie. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem tylko stawić temu czoło. Wszystko jeszcze przed nami. Liga kończy się dopiero w czerwcu. Naprawdę nie stoimy na straconej pozycji. Mam nadzieję, że włodarze klubu zrobić coś w kierunku, żeby było lepiej.

Wygrana może dać wam tego przysłowiowego kopa i zaczniecie w końcu zwyciężać i pociągniecie to do przodu.

- Na pewno trzy punkty dałyby nam pewność siebie. Poprawiłaby się atmosfera i w kolejnych zawodach byłoby łatwiej. Uwierzylibyśmy, że jednak można. Póki co musimy się skupić nad tym co jest. Nikt się nam nie podłoży. To trzeba wyrwać czy wyszarpać. Musimy zrobić wszystko, aby w końcu wygrać w lidze. Już dawno ta sztuka nam się nie udała. Czekamy na to wszyscy my piłkarze, trenerzy i przede wszystkim kibice.

No właśnie apropo fanów. Po raz kolejny nie będziecie mogli liczyć na ich wsparcie.

- To jest trochę przykre. Wiemy dobrze jak oni tym wszystkim żyją. Pokazała to ostatnio prezentacja drużyny. Przykro mi jest. Inaczej gra się przy dopingu, a inaczej bez. Wiadomo, że lepiej czujemy się, gdy wspiera nas 500 gardeł, niż w momencie gdy jest cisza i z każdej strony słyszy się wyzwiska pod swoim adresem ze strony kibiców drużyny przeciwnej. Nic nam nie zostaje jednak tylko skupić się na sobie.

Komentarze (0)