Grzegorz Kowalski (trener MKS): Gratuluję zespołowi i trenerowi Motoru. To dla nich na pewno cenne zwycięstwo. Nie chciałbym być złym prorokiem, że ten wynik nie pomoże obu zespołom na koniec, a tak może się zdarzyć. Mecz zakończył się dla nas nieszczęśliwie. Z Sandecją też pierwsi straciliśmy bramkę i musieliśmy gonić wynik. U nas było lepsze boisko. Można było pograć piłką, a nie tylko ją kopać. W Lublinie znowu straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry i tym razem nie udało się odrobić strat. Walką i determinacją zespół Motoru uzyskał trzy punkty.
Bogusław Baniak (trener Motoru): Dziękuję Ci, Grzegorz za słowa gratulacji. Jesteś trenerem od lat i sam wiesz, co można w półtora miesiąca zrobić z zespołem, który ma 10 punktów. Obiecałem żonie, że wrócę cały i zdrowy, a nie wiedziałem, że będę tak przeżywał pracę w Motorze. Ja siedziałem na trybunach i to było nie do wytrzymania emocjonalnie. Odbiór jest zdecydowanie lepszy trenersko, zdecydowanie więcej widzę, niż tylko nogi piłkarzy. Trzy minuty przed końcem zszedłem i chodziłem po korytarzu. To była bitwa i wygrał ją Kluczbork. Piłkarze pokroju Copika czy Soboty wytrzymali ten mecz fizycznie, a zabrakło im strzelenia bramki. Za to brawa dla Dłoniaka i całego zespołu. Jak mogę się nie cieszyć, skoro zdobyliśmy sześć punktów w dwóch meczach i przedłużyliśmy lublinianom nadzieję? Dziękuję kibicom, że nie zostawili drużyny i cały czas nas wspierali do ostatniej minuty. Ten zespół topniał, przegrywał bój. Oni czuli odpowiedzialność za wynik, a w tym sezonie jeszcze nie wygrali meczu u siebie.
Rafał Wodniok (pomocnik MKS): Nie tak wyobrażałem sobie powrót na boisko - minęło dokładnie 20 miesięcy i tydzień. Miałem nadzieję, że wygramy ten mecz. Graliśmy zbyt chaotycznie, za szybko chcieliśmy strzelić tę bramkę. Rywale głęboko się bronili, my próbowaliśmy zagrywać długie piłki. To był mecz o sześć punktów. Teraz jest większa presja, Motor nas goni. Musimy wygrać następny mecz, żeby oddalić się od nich.
Waldemar Sobota (napastnik MKS): Nie udało nam się zdobyć nawet punktu. Motor złapał wiatr w żagle po meczu w Ząbkach. Nie potrafiliśmy strzelić bramki, więc musimy walczyć do upadłego do końca sezonu, aby zapewnić sobie utrzymanie.
Marek Fundakowski (napastnik Motoru): Wyszliśmy bardzo zmotywowani na boisko. Już w Ząbkach pokazaliśmy, że w naszej drużynie wiele się zmieniło - gramy z wielką ambicją i zaangażowaniem. Teraz to potwierdziliśmy na swoim boisku. Naprawdę cieszę się, że mamy trzy punkty, bo długo na nie wyczekiwaliśmy. Trener potrafi nas zmobilizować, wykrzesać wolę zwycięstwa. Dwunasty zawodnik - kibice bardzo nam pomogli. Serdecznie im dziękuję i wielki szacunek dla nich. Przy każdym udanym zagraniu była wrzawa na stadionie, doping przez całe 95 minut. Oni chcą zobaczyć u nas walkę i myślę, że pokażemy ją w każdym meczu.
Rafał Król (pomocnik, strzelec bramki dla Motoru): Boisko było dramatyczne. Dobrze, że sędzia dopuścił do gry, bo zwyciężyliśmy. Trener nas podbudowuje przed każdym spotkaniem i cieszymy się, że mamy takiego szkoleniowca. Wydaje mi się, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Marcin Syroka (obrońca Motoru): Bez walki nie da się nawet zremisować meczu. Pierwsze założenie, to nie przegrać, a potem myśleć o strzeleniu bramki. Myślę, że dobrze się broniliśmy i utrzymaliśmy 1:0 do końca. Już trzeci mecz rozgrywaliśmy w trudnych warunkach i to dało znać o sobie. 16 punktów przedłuża nadzieję, że I liga pozostanie w Lublinie, ale przed nami jeszcze naprawdę długa droga.