Sebastian Jarzębak ukarał Mouhamadou Traore drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką za symulowanie - zdaniem sędziego - faulu w polu karnym Czarnych Koszul. Jak jednak pokazały telewizyjne powtórki, Jarzębak nie miał racji w tej sytuacji i podjął błędną decyzję. - Nie jesteśmy oczywiście w 100 procentach przekonani, że zostanie ona anulowana, ale zrobiliśmy pewne kroki, aby kartka została cofnięta - tłumaczy nam trener Miedziowych.
- Widziałem całą sytuację przynajmniej z pięć razy. Powiem tak: kartka była niesłusznie dana, ponieważ on specjalnie się nie przewrócił. Według mnie kartka się nie należała i jeśli nie dyktujemy rzutu karnego, to nie dajemy też napomnienia. W ogóle nie ma mowy o kartce! O karnym możemy gdybać, czy był czy też nie - przyznaje Marek Bajor.
Nawet jeśli Komisji Ligi Ekstraklasy SA nie uzna racji Zagłębia, to Traore będzie mógł zagrać w piątek przeciwko GKS-owi Bełchatów. Dla Senegalczyka była to bowiem druga i trzecia żółta kartka w tym sezonie. Pauzuje się dopiero po czwartym napomnieniu.
Kartka Traore to nie jedyne zmartwienie Bajora. Kontuzji w meczu z Polonią nabawili się jeszcze Bojan Isailović oraz Przemysław Kocot. Pierwszy z nich nie będzie mógł trenować przez 2-3 dni i narzeka na mięsień przywodziciela. Jego występ przeciwko GKS-owi jest niezagrożony.
Inaczej ma się sytuacja z Kocotem. Na razie nie wiadomo jak długo 24-latek nie będzie mógł pauzować. - Ciężko powiedzieć, co z Kocotem. Doznał bardzo bolesnej kontuzji. Trzeba przyznać, iż było to zdecydowane wejście Daniela Mąki w nogę naszego zawodnika, powtarzam - w nogę, a nie w piłkę - wyjaśnia Bajor. Możliwe, że Kocota czeka nawet kilkutygodniowa przerwa. - Więcej będę wiedział jak skonsultuje się z masażystami i doktorem - kończy trener lubinian.