Jan Urban stracił pracę za brak wyników a przede wszystkim brak stylu gry zespołu. Odpowiedzialność za słabe wyniki spadła więc na trenera, co nie oznacza, że zawodnicy mogą czuć się bezkarni. Władze Legii podkreślają, że obdarzyły zaufaniem trenera Stefana Białasa i zawodnicy muszą teraz udowodnić swoją przydatność do zespołu. Zwłaszcza, że kilku zawodnikom w czerwcu kończą się umowy z warszawskim klubem. Grają również o wielkie pieniądze. Za zdobycie mistrzostwa Polski przewidziano premię w postaci 4 milionów złotych do podziału. Premia jest jednak przewidziana tylko za mistrzostwo kraju.
Skład Legii od dwóch lat był systematycznie osłabiany. W ostatnich okienkach transferowych nie dokonano żadnego poważnego transferu. Ze składu odeszło kilku wartościowych zawodników, a ci, którzy mieli ich zastąpić, nie spełnili pokładanych w nich nadziei. Właśnie dlatego Legię w letnim okresie transferowym czeka prawdziwa rewolucja. Aż ośmiu zawodnikom kończą się kontrakty. Część z nich jest na cenzurowanym i jeżeli myśli o przedłużeniu umowy, to musi zacząć grać o niebo lepiej. Władze klubu już zapowiedziały, że do rozmów na temat kontraktów dojdzie najprędzej w połowie maja. Piłkarze mają dziewięć kolejek Ekstraklasy i mecze Pucharu Polski, aby przekonać władze do swoich usług. Rewolucja w Legii jest jednak nieunikniona niezależnie od wyniku końcowego drużyny.
Tymczasem działacze uruchamiają długo przygotowywaną kampanię reklamową, która ma zapewnić wypełnienie stadionu Legii. Żadne promocje jednak nie pomogą, jeżeli zespół będzie grał poniżej oczekiwań. Władze Legii w okresie letnim są w stanie zainwestować duże pieniądze w kontrakty zawodników. Jaka część z nich zostanie przeznaczona na dotychczasowych zawodników Legii?
Więcej w Przeglądzie Sportowym.