Łukasz Masłowski: Mamy mocny zespół i powinniśmy się ze spokojem utrzymać

Wisła Płock, mimo że dysponuje niezłym składem, znajduje się w strefie spadkowej i rozpaczliwie walczy o utrzymanie. W minioną sobotę podopieczni Jana Złomańczuka doznali wyjazdowej porażki z Wartą Poznań i obecnie zajmują dopiero 16. miejsce w tabeli. Dlaczego zespół z Mazowsza spisuje się tak słabo? O odpowiedź na to i inne pytania poprosiliśmy Łukasza Masłowskiego.

- I liga jest specyficzna. Jeśli stwarza się jakieś sytuacje, to trzeba je wykorzystywać. W przeciwnym wypadku trudno myśleć o zwycięstwie. Nasze spotkanie z Wartą miało dość wyrównany przebieg. W pierwszej połowie mieliśmy wymarzone okazje do tego, by otworzyć wynik, ale ta sztuka nam się nie udała. Później było już gorzej i ostatecznie musieliśmy pogodzić się z porażką - powiedział 29-letni pomocnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

O losach meczu zdecydowała druga jego część. Tuż po przerwie poznaniacy zaatakowali i już do końca to oni byli lepsi. Efekt? Dwa gole, które sprawiły, że trzy punkty pozostały w stolicy Wielkopolski. Dlaczego Nafciarze prezentowali się przyzwoicie tylko przez 45 minut? - Myślę, że największy wpływ na wynik miała po prostu skuteczność. Uważam, że nie odstawaliśmy od rywali, tyle że nie potrafiliśmy umieścić piłki w siatce. Większe problemy pojawiły się dopiero po golu Damiana Seweryna. Gdy przegrywaliśmy, trudno było nam wypracować jakąś sytuację, po której mogłoby paść wyrównanie - dodał Łukasz Masłowski.

Abstrahując jednak od wyniku, trzeba podkreślić, że gra płocczan nie wygląda najgorzej i 16. miejsce w tabeli na pewno nie odzwierciedla aktualnych możliwości tego zespołu. Masłowski jest podobnego zdania i uważa, że Wisła wywalczy utrzymanie. - Idzie nam jak po grudzie, mimo że rundę zaczęliśmy bardzo dobrze. Pokonaliśmy Górnika Łęczna i wydawało się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. Później jednak nadeszła trochę nieszczęśliwa porażka z ŁKS i w nasze poczynania ponownie wkradły się nerwy. Nie jest nam łatwo, musimy radzić sobie ze sporą presją. Mimo to sądzę, że mamy stosunkowo mocny zespół i powinniśmy ze spokojem uratować I-ligowy byt - zakończył doświadczony pomocnik.

W najbliższy piątek Nafciarze zagrają na własnym stadionie z Dolcanem Ząbki. Mecz odbędzie się bez udziału publiczności.

Komentarze (0)