Wspomniany mecz otworzy tę serię spotkań. Punkt przewagi nad Chelsea nie daje komfortu Czerwonym Diabłom. Remis to także będzie porażka dla MU. Chelsea zdaje sobie sprawę, że jeśli przegra, to strata czterech punktów w ostatnich pięciu spotkaniach może być nie do odrobienia.
Dlatego wszystkie siły zbiera na 18-krotnego mistrza Anglii. Didier Drogba już zaciera ręce, ponieważ ma dużą szansę na koronę króla strzelców. Strata ledwie dwóch goli do Wayne'a Rooney'a to żadna strata. Tym bardziej, że Anglik jest kontuzjowany i do gry może wrócić dopiero za miesiąc. Jednak dla niego ważniejsze będzie zwycięstwo nad Man Utd. Czerwone Diabły dopiero od środy przygotowują się do spotkania z Chelsea. Wcześniej Sir Alex Ferguson zajmował się ustalaniem taktyki na Bayern Monachium. Bitwę w Bawarii przegrał, tracąc przy okazji wspomnianego Rooney'a.
Mimo to MU jest w lepszej sytuacji od Chelsea. Ma atut własnego boiska, gdzie poległo już w tym sezonie czternaście zespołów. The Blues po raz ostatni wygrali w lidze w Teatrze Marzeń w 2005 roku, pieczętując zdobycie mistrzostwa Anglii. Wygrali 3:1 po golach Tiago, Eidura Gudjonhsena i Joe Cole'a. Dla MU trafił Ruud van Nistelrooy. Jak odległe są to czasy, wystarczy wspomnieć, że 90 minut dla Czerwonych Diabłów zagrał wówczas Roy Keane. Spośród 25 zawodników grających w tamtym meczu w kadrach obu drużyn pozostało tylko dziesięciu piłkarzy.
Na remis bądź zwycięstwo Chelsea liczy Arsenal Londyn. Kanonierzy zmęczeni i poobijani meczem z FC Barceloną będą starali się ograć Wolverhampton Wanderers. - Musimy wygrać pozostałe sześć meczów i wówczas zobaczymy, co się wydarzy - zapowiada Manuel Almunia. Kanonierzy są w najgorszej sytuacji. Mają cztery punkty mniej niż MU i trzy mniej niż Chelsea. Dlatego remis na Old Trafford byłby im na rękę. Trudno spodziewać się, żeby Wilki wywiozły z Emirates Stadium choćby punkt. Chociaż nie przegrały od czterech spotkań, to zremisować w Londynie to nie lada wyzwanie. Arsene Wenger musi się jednak nagłowić, jak zestawić skład. Po meczu z Barceloną wypadli: Cesc Fabregas, William Gallas oraz Andrij Arszawin. Wciąż nie może grać Robin Van Persie i siła ognia Kanonierów nie jest tak duża, jakby sobie tego życzył francuski szkoleniowiec.
Zażarta walka trwa również o czwarte miejsce. Wszystkie cztery zespoły: Aston Villa, Liverpool, Manchester City i Tottenham Hotspur swoje spotkania zagrają na wyjeździe. Teoretycznie najłatwiejsze zadanie czeka The Citizens. Ich rywal - Burnley - z trzynastu ostatnich meczów przegrał aż 11. Zajmuje przedostatnie miejsce i pewnie zmierza do The Championship.
W pozostałych spotkaniach Liverpool zagra z Birmingham City, Aston Villa z Boltonem Wanderers, a Tottenham Hotspur z Sunderlandem.
Program 33. kolejki Premier League:
Sobota, 3 kwiecień:
Manchester United - Chelsea Londyn, godz. 13:45
Arsenal Londyn - Wolverhampton, godz. 16:00
Bolton Wanderers - Aston Villa, godz. 16:00
Portsmouth - Blackburn Rovers, godz. 16:00
Stoke City - Hull City, godz. 16:00
Sunderland - Tottenham Hotspur, godz. 16:00
Burnley - Manchester City, godz. 18:30
Niedziela, 4 kwiecień:
Birmingham City - Liverpool, godz. 16:00
Fulham Londyn - Wigan Athletic, godz. 16:00
Everton - West Ham United, godz. 17:00