- Mieliśmy trochę więcej czasu. Moi zawodnicy wyzdrowieli i mam teraz do dyspozycji wszystkich piłkarzy na czele z Gargułą, Singlarem i Cleberem. Odkąd zostałem trenerem Wisły, nie miałem tak wiele czasu, żeby przygotować zespół pod względem technicznym, taktycznym i fizycznym - tłumaczy Kasperczak przed zaległym meczem 24. kolejki ze Śląskiem Wrocław.
Przygotowania do operacji "Śląsk" trwały na Reymonta wyjątkowo długo, a ze względu na nieporządek związany z ustaleniem awaryjnego kalendarza w pewnym momencie nie wiadomo było, czy po końcu żałoby Biała Gwiazda zagra zaległy mecz ze Śląskiem, czy spotka się w szlagierze ekstraklasy z Lechem Poznań. Jeśli sprawdziłby się ten drugi wariant, w istotnym dla wyścigu o mistrzostwo meczu nie wystąpiłby Radosław Sobolewski, który musi odcierpieć karę za cztery żółte kartki.- Bardzo żałujemy Sobolewskiego. On był sercem, motorem napędowym tego zespołu. Jest to dla nas duża strata - mówi "Henry", który przed dziesięcioma dni był pewien, że miejsce "Sobola" zajmie Tomas Jirsak. Teraz takiej pewności nie ma: - Są inni zawodnicy, którzy wystąpią na jego pozycji. O tym, kto to będzie zadecyduję przed meczem. Jirsak jest zawodnikiem o większych predyspozycjach ofensywnych, niż destrukcyjnych. On jest nastawiony na kreację, a nie na demolkę. W naszym ustawieniu będzie musiał robić jednak i to, i to.
Podobnie wygląda sprawa z Pawłem Brożkiem. Przypomnijmy, że przed pierwotnym terminem rozegrania meczu ze Śląskiem Kasperczak zapowiedział, że realna jest sytuacja, w której Brożek wyląduje na ławce rezerwowych. Teraz szkoleniowiec Wisły jest bardziej ostrożny: - Różnica jest taka - ja się zastanawiam, a dziennikarze piszą. Mam przecież prawo do zastanowienia nad formą Pawła czy innego pana "X". Różnie oceniałem możliwość gry Pawła: zagra cały mecz, wejdzie z ławki albo spędzi na ławce. To są moje myśli, a dziennikarze piszą. Ja codziennie dostaję nowe informacje na temat swoich zawodników i na ich podstawie oceniam formę. Paweł jest ważnym zawodnikiem oraz dobrym strzelcem Wisły i w przyszłości nadal tak będzie. Niewykluczone jednak, że dwukrotnego króla strzelców polskiej ligi zabraknie w pojedynku ze Śląskiem z powodu kontuzji. Na jednym z treningów w mijającym tygodniu doznał bowiem urazu kolana i nie odzyskał jeszcze stuprocentowej sprawności.
Jak Kasperczak ocenia wtorkowego rywala? - W stosunku do zespołu Śląska jest wiele znaków zapytania. Śląsk nie wygrał meczu wyjazdowego od maja zeszłego roku. Po byciu beniaminkiem ten zespół nie rozwinął się tak, jak wielu myślało - komentuje szkoleniowiec. - Śląsk stracił ważnych zawodników: Janusza Gancarczyka na rzecz Polonii Warszawa, a w pewnym momencie także Sebastiana Dudka i Sebastiana Milę, który powoli wraca do formy. Zespół nie został wzmocniony na tyle, na ile liczy ten klub - dodaje.
Opiekun Białej Gwiazdy wymienia także plusy ekipy prowadzonej przez Ryszarda Tarasiewicza: - Śląsk to zespół bardzo agresywny i walczący. Jest też niebezpieczny ze względu na Dudka i Milę przy stałym fragmencie gry. Zdaniem Kasperczaka, jego drużyna będzie we wtorek zmuszona do prowadzenia ataku pozycyjnego: - Większość zespołów przyjeżdżających do Krakowa dobrze organizują się w odbiorze piłki i nastawia się na kontratak.