Kasperczak nie myśli jeszcze o Lechu

We wtorek piłkarze Wisły Kraków rozegrają zaległe spotkanie 24. kolejki ekstraklasy ze Śląskiem Wrocław. Piłkarska Polska żyje już jednak szlagierem między Białą Gwiazdą, a Lechem Poznań, którego wynik będzie praktycznie decydował o losach mistrzostwa Polski.

Wisła podejmie Kolejorza cztery dni po meczu ze Śląskiem. W związku z tym trener mistrzów Polski, Henryk Kasperczak przekonuje, że tematem numer jeden klubie jest pojedynek z wrocławianami. - Lech Poznań robi wrażenie. Jest to zespół, który w rundzie wiosennej gra najlepiej i odnosi dobre wyniki. Trzeba to brać pod uwagę, ale na tę chwilę temat jest jeden - Śląsk Wrocław - mówi Kasperczak i przestrzega: - Przeskakując do Lecha, można zapomnieć o wcześniejszym spotkaniu, a ja chcę tego uniknąć.

Szkoleniowiec Wisły nie chciał też odpowiadać na pytanie, czy w spotkaniu ze Śląskiem będzie w pewien sposób potencjalną taktykę na mecz z Kolejorzem. Ryszard Tarasiewicz preferuje bowiem grę w podobnym ustawieniu, co Jacek Zieliński - z jednym wysuniętym napastnikiem i wspomagającym go tercetem ofensywnych pomocników. - Zawsze myślimy o sobie, a nie o przeciwniku. Wiele zespołów gra z jednym napastnikiem, więc nie ma wielkiej różnicy. Tak przecież grają Polonie warszawska i bytomska oraz gdańska Lechia. Różnica jest tylko w indywidualnych możliwościach zawodników - ripostuje Kasperczak.

Opiekun Białej Gwiazdy przekonuje także, że nie będzie specjalnie wpływał na styl gry dwójki stoperów - Arkadiusza Głowackiego i Marcelo. Obaj przed meczem ze Śląskiem mają na koncie po 3 żółte kartki, więc w przypadku złapania kolejnego "żółtka", będą pauzować w prestiżowym pojedynku z Lechem: - Wszystko dzieje się na boisku i od zawodników sytuacja wymaga różnych interwencji. Czasem ta kartka jest nieunikniona. Chcielibyśmy oczywiście, żeby zagrali z Lechem. Zawodnicy indywidualnie decydują o tym, jak reagują na boisku. Nie mogą sobie jednak pozwolić na kartkę za pyskówkę z sędzią albo zdobytą w inny głupi sposób.

Komentarze (0)