Dawid Gajewski: Ambicje innych nas nie interesują!

Uzdolniony skrzydłowy Dawid Gajewski przebojem wdarł się do wyjściowej jedenastki Górnika na mecz z Motorem Lublin i bardzo dobrze sobie poradził. Zaliczył asystę przy pierwszym trafieniu Adriana Świątka, a w samej końcówce piłka po jego strzale zatrzymała się na poprzeczce. - Bardzo się cieszę, że trener Nawałka dał mi szansę gry od pierwszej minuty i chciałem mu się za to odwdzięczyć - powiedział waleczny zawodnik utytułowanego śląskiego klubu.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Jeszcze w rundzie jesiennej utalentowany Dawid Gajewski na zasadzie wypożyczenia reprezentował barwy III-ligowego Rozwoju Katowice, gdzie był wyróżniającą się postacią. W 14 występach zdobył dla katowickiej jedenastki sześć bramek, w znacznym stopniu przyczyniając się do przyzwoitej na półmetku sezonu pozycji w ligowej tabeli. Kiedy trenerską posadę przy Roosevelta przejął Adam Nawałka ściągnął uzdolnionego skrzydłowego z wypożyczenia, a ten zaprezentował się na tyle obiecująco, że zabawił w kadrze zabrzańskiego pierwszoligowca na rundę wiosenną.

Już w pierwszym wiosennym meczu Górnika wybiegł w pierwszej jedenastce i zaprezentował się z przyzwoitej strony. Potem zaliczył jeszcze krótki epizod w starciu ze Zniczem Pruszków. Na nowo do pierwszego składu wskoczył na pojedynek zabrzan z Motorem Lublin i był bez wątpienia jednym z najlepszych zawodników Trójkolorowych na boisku. - Bardzo się cieszę, że trener Nawałka dał mi szansę gry od pierwszej minuty i chciałem mu się za to odwdzięczyć. Zagrałem "Świętemu" dobrą piłkę i on zrobił to co do niego należało. Sam miałem szansę strzelecką, ale trafiłem w poprzeczkę. Szkoda, bo naprawdę niewiele zabrakło do szczęścia w tej sytuacji, ale wygraliśmy mecz i to się liczy - podkreśla 22-letni pomocnik górniczej drużyny.

W wyjściowej jedenastce na starcie z outsiderem z Lublina "Gajowy" zastąpił rutynowanego Roberta Szczota. - Na pewno sytuacja, w której taki zawodnik jak Robert jest na ławce, a ja wskakuje za niego do wyjściowej jedenastki jest powodem do zadowolenia. Poczułem się maksymalnie umotywowany i chciałem udowodnić trenerowi, że się nie pomylił stawiając na mnie. Myślę, że zaprezentowałem się z dobrej strony. Zagraliśmy jako drużyna dobre spotkanie i je wygraliśmy. To jest najważniejsze, bo zwycięstwa są nam przecież potrzebne do awansu. Nie zamierzamy odpuścić do samego końca - zapewnia ambitny zawodnik drużyny z Roosevelta.

Przed wiceliderem tabeli dwa bardzo trudne wyjazdy do Łęcznej i Szczecina, gdzie górnicy będą musieli bronić promowanej awansem pozycji w tabeli. - Nie boimy się wyzwania, które przed nami stoi. Znamy swoją wartość i chcemy kontynuować dobrą passę rozpoczętą od meczu ze Zniczem. W Łęcznej czeka nas bardzo ciężkie spotkanie, bo Górnik ciągle broni się przed spadkiem i dla nich każdy punkt jest na wagę złota. Na pewno łatwiej nie będzie w Szczecinie, bo Pogoń to drużyna, która przy dobrych wiatrach może włączyć się do walki o awans. My jednak jesteśmy w takiej sytuacji, że nie patrzymy się na innych. Nie interesują nas ambicje innych drużyn. Wszyscy mamy świadomość tego o co gramy i chcemy dążyć do tego celu. Nasz cel na te spotkania to sześć punktów - zapowiedział charakterny gracz drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×