Sporo wątpliwości wywołało starcie 27. kolejki ekstraklasy, w którym Lechia Gdańsk przegrała na własnym stadionie z Piastem Gliwice 0:1. Wszystko przez to, że bukmacherzy wycofali ze swej oferty to spotkanie. Gdańszczanie przed pojedynkiem z drużyną Ryszarda Wieczorka byli pewni utrzymania, czego nie da się powiedzieć o gliwickim Piaście, który do ostatniej kolejki będzie walczył o zachowanie ligowego bytu. Właśnie wówczas trzy punkty były Piastowi niezbędne, by utrzymać dystans do uciekającej konkurencji. Wynik wzbudził sporo kontrowersji nie tylko ze względu na wycofanie tego spotkania przez bukmacherów. Twórcy teorii spiskowych zwracali uwagę, że sezon wcześniej Lechia Gdańsk zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie dzięki zwycięstwu właśnie z Piastem. Wówczas to, w ostatniej kolejce sezonu 2008/2009, podopieczni Tomasza Kafarskiego wygrali 2:0. Niektórzy doszukiwali się w tym chęci spłacenia długu wdzięczności gliwiczanom. Choć to wszystko to jedynie teorie i domysły, postanowiono tego nie lekceważyć. Komisja Ligi Ekstraklasy SA zwróciła się do rzecznika dyscyplinarnego PZPN o zbadanie okoliczności tego spotkania.
Głównym przedmiotem dochodzenia będzie zjawisko masowego wycofywania meczu Lechia - Piast z ofert bukmacherów. Spore rzesze grających stawiały na zwycięstwo Piasta, co według kursów bukmacherów było mało prawdopodobne. Firmy były zaniepokojone nie tylko częstotliwością grania na zwycięstwo Piasta, lecz także nienaturalnie wysokimi stawkami. - Dopiero w sytuacji, gdy obniżyliśmy kurs na zwycięstwo Piasta, a wysokie stawki nadal napływały, byliśmy pewni, że ten zakład "śmierdzi". W takiej sytuacji musieliśmy posunąć się do ostateczności i usunąć zdarzenie z oferty jeszcze w czwartek. Wynik meczu mówi sam za siebie - tłumaczył w rozmowie z Przeglądem Sportowym Maciej Poschwald z jednej z firm bukmacherskich. Jak dodawali bukmacherzy, Piast Gliwice cieszył się w tamten weekend popularnością równą hiszpańskiej Barcelonie. O ile jeszcze chęć stawiania na zwycięstwo Barcelony jest całkiem zrozumiała, o tyle ochocze obstawianie triumfu Piasta Gliwice, zwłaszcza za większe niż zazwyczaj pieniądze, musiało wzbudzić wątpliwości.
Sam przebieg spotkania również wywołał wiele kontrowersji. Pojawiły się głosy, że Lechia po prostu odpuściła ten mecz. Głosy niekoniecznie słuszne, bowiem biało-zieloni nie należą do tytanów własnego boiska. Ponadto piłkarze z Trójmiasta ostatnio spisywali się poniżej oczekiwań. - Ja tego meczu nie widziałem. Rozmawiałem jednak z trenerem oraz członkami zarządu i nikt nie miał żadnych zastrzeżeń co do sportowego przebiegu rywalizacji. Lechia gra po prostu bardzo nierówno - tłumaczył porażkę właściciel gdańskiego klubu, Andrzej Kuchar. Hipotezy o podłożeniu spotkania przez Lechię wydają się nie być trafne. Lechia stwarzała sobie nieliczne, ale jednak groźne sytuacje podbramkowe. Dodatkowo nie od dziś wiadomo, że na tym etapie rozgrywek wiele zespołów gra już o nic. Dotyczy to zwłaszcza tych ze środka tabeli. Do takich właśnie w tym sezonie zalicza się Lechia, która już od kilku dobrych kolejek nie miała szans ani na grę w europejskich pucharach, ani na spadek z ekstraklasy.
Wygląda więc na to, że wynik tego spotkania to po prostu pochodna niskich ambicji piłkarzy Lechii, którzy najwyraźniej mentalnie już zakończyli sezon. Warto zauważyć, że w tej samej kolejce doszło do jeszcze większej sensacji, kiedy to Wisła dała się ograć w Krakowie Koronie Kielce. Zresztą w lidze, gdzie poziom pozostawia wiele do życzenia, każdy może wygrać z każdym. Wyniki 27. kolejki ekstraklasy tylko tę tezę potwierdzają. Splot okoliczności faktycznie może skłaniać do generowania teorii spiskowych. Tylko szybkie wyjaśnienie sprawy doprowadzi do zamknięcia ust osobom, które zajmują się wymyślaniem kolejnych bzdurnych teorii. Te akurat polskiej piłce są obecnie najmniej potrzebne. Wciąż liże ona rany po aferze korupcyjnej i każde podejrzenie nie pomaga oczyścić atmosfery.