"Janosik" punktów nie liczy

Widzew Łódź w środę wypunktował w Katowicach miejscową Gieksę i jest o krok od awansu do ekstraklasy. Lider tabeli już w środę mógł cieszyć się z awansu, gdyby Pogoń ograła na własnym stadionie Górnika Zabrze, który zajmuje pozycję wicelidera. Jeśli jednak Widzew zdoła w weekend odnieść zwycięstwo nad Sandecją Nowy Sącz już nic i nikt podopiecznym trenera Pawła Janasa nie odbierze awansu do piłkarskiej elity.

Spotkanie z Gieksą nie było dla Widzewa szczególnie trudną przeprawą. Co prawda katowiczanie na początku meczu pokazali kilka ładnych akcji, ale obiektywnie rzecz biorąc ani razu nie zmusili do większego wysiłku Macieja Mielcarza. Z kolei drużyna lidera z minuty na minutę coraz bardziej się rozkręcała co udokumentowała trzema bramkami, które dały łodzianom zwycięstwo i sprawiły, że upragniony awans jest dosłownie o krok. - Trochę znam matematykę i umiem liczyć. Dobrze wiem ile punktów potrzeba nam jeszcze do awansu. Nie jestem jednak minimalistą. Do rozegrania zostało pięć kolejek i piętnaście punktów do zdobycia. O to będziemy grać również wtedy kiedy sobie awans już zapewnimy - zapowiedział trener lidera pierwszoligowej tabeli, Paweł Janas.

Widzewowi do awansu potrzebne jest nie tyle zwycięstwo co porażka goniących go Górnika Zabrze i Sandecji Nowy Sącz. - Nie interesuje nas to jak grają inni. Górnik i Sandecja grają dla siebie. Jedziemy teraz do Nowego Sącza i chcemy tam wyjaśnić sprawę swojego awansu. Jeśli nam się to nie uda to też nie będziemy płakać. Mamy jeszcze pięć meczów do końca sezonu i cel, który musimy osiągnąć. Skupiamy się tylko na sobie, a czy awans zapewnimy sobie już w przyszły weekend czy w późniejszym terminie ma mniejsze znaczenie - przekonuje szkoleniowiec Widzewa.

W łódzkim klubie trwają już poszukiwania zawodników, którzy mogliby wzmocnić siłę ognia Widzewa po awansie. W ostatnich dniach trener Janas wraz z dyrektorem sportowym klubu z Alei Piłsudskiego, Markiem Zubem udali się do Szwajcarii, gdzie szukali kandydatów do gry w Łodzi w rundzie jesiennej. W mediach wzbudziło to spore zainteresowanie ze względu na wyimaginowany konflikt na linii Janas - Zub. - Nasza współpraca zawsze dobrze się układała. Tylko w prasie pisano, że ze względu na nasze zaognione stosunki odejdę latem do Legii, a ja nikomu takiego czegoś nie mówiłem. Robimy swoją robotę, a dziennikarze swoją i musimy się wzajemnie szanować - podkreślił trener łódzkiej drużyny.

Jakie były efekty poszukiwań podczas szwajcarskiego tournee Janas zdradzić nie chciał. - Jak na razie jest na to za wcześnie - uciął opiekun Widzewa.

Źródło artykułu: