Michał Probierz: Co może być piękniejszego niż zagrać na Anfield Road?

Trener Jagiellonii Białystok, Michał Probierz doskonale zdaje sobie sprawę z rangi sobotniego finału Remes Pucharu Polski. Szkoleniowiec żółto-czerwonych nie wyobraża sobie, że jego zespół nie przywiezie do stolicy Podlasia trofeum.

W zespole Jagi przed drugim najważniejszym meczem w historii klubu nie widać wielkiego zdenerwowania. - Nie można być zdenerwowanym z czegoś co jest nagrodą. Gdy się gra w barażach o utrzymanie, to wtedy jest presja, a finał Pucharu Polski to czysta przyjemność. Na sobotę nie trzeba nikogo motywować, bo jeżeli ktoś do finału podchodzi niezmotywowany, to nie nadaje się do piłki - twierdzi Probierz.

- W życiu drugi się nie liczy i jeżeli przegramy olbrzymia niespodzianka stanie się rzeczywistością i będziemy zawiedzeni. Nie ma co już tego napompowanego balonu bardziej dmuchać. Trzeba wyjść na boisko, w 90 minut strzelić 2-3 bramki, tak żeby zwycięstwo nie było przypadkowe, i wygrać - dodaje szkoleniowiec Jagi.

Zarówno kibice, działacze, trenerzy i piłkarze żółto-czerwonych nie dopuszczają do siebie myśli, że trofeum nie wróci z nimi do ich miasta. - Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie zdobyli pucharu. Trzeba jednak pamiętać o tym, że to jest sport i wszystko może się zdarzyć. Zdajemy sobie sprawę z rangi finału i chcemy przejść do historii - jasno stawia sprawę Probierz.

Jaga przeciwko Pogoni będzie musiała sobie radzić bez Thiago Cionka, który pauzuje za kartki. - Thiago wciągu dwóch lat, przez które przebywa w Białymstoku, zrobił największy postęp spośród wszystkich zawodników. To co mi się u niego podoba to charakter. Takich ludzi trzeba szukać i tacy ludzie powinni nadawać trend profesjonalnej piłce - chwali swojego podopiecznego Probierz.

- Wychodzę z takiego założenia, że jeżeli nie poradzimy sobie z Pogonią, to nie mamy czego szukać w Europie. Nie ma co się czarować, że jeżeli będziemy się obawiać się Pogoni, to lepiej nie grać w Lidze Europejskiej. Sprawa jest więc prosta - musimy wygrać. Jakie może być piękniejsze przeżycie niż zagranie na Anfield Road w Liverpoolu, czy też Stuttgarcie lub Lizbonie - pyta Probierz.

Komentarze (0)