Marcin Ziach: W letnich sparingach znów błysnąłeś formą strzelecką. Piłka po twoich strzałach kilka razy zatrzepotała w siatce rywala.
Adrian Świątek: Letnie mecze sparingowe mają na celu przygotowanie nowych wariantów taktycznych, dlatego ciężko przywiązywać dużą rolę do wyników. Rzeczywiście kilka bramek tego lata strzeliłem, ale przede wszystkim cieszy to, że drużyna coraz lepiej prezentuje się pod względem taktycznym. To dobry znak przed startem sezonu.
Punktem kulminacyjnym przygotowań był mecz z mistrzem Algierii, MC d'Alger. Ty w tym meczu także trafiłeś do siatki.
- Ten mecz miał być dla nas generalną próbą przed startem rozgrywek i myślę, że wypadł nie najgorzej. W pierwszej połowie nie wyglądało to za ciekawie, bo tak naprawdę ją przespaliśmy. W drugiej połowie strzeliliśmy dwie bramki i to na pewno cieszy. Miejmy nadzieję, że w lidze będzie podobnie.
W większości meczów sparingowych duet napastników tworzyłeś z Tomaszem Zahorskim. Mimo licznych wzmocnień tej formacji, trener Nawałka nadal darzy was dużym zaufaniem.
- Współpraca z Tomkiem układa mi się bardzo dobrze. Strzeliliśmy razem szesnaście bramek w poprzednim sezonie i to cieszy. Nie byłoby naszych bramek, gdyby nie świetna praca całego zespołu. Rywalizacja o miejsce w składzie jest bardzo duża i nikt nie może być pewnym tego, że przez całą rundę będzie grał. Miejsce trzeba sobie wywalczyć na treningach, ale to cieszy, bo dzięki temu zespół idzie do przodu i ciągle się rozwija.
Do Górnika trafiłeś w końcówce zimowego okresu przygotowawczego i, wchodząc do gry z marszu, zdobyłeś osiem bramek. Teraz, po przepracowaniu całego cyklu będzie jeszcze lepiej?
- Najważniejsze jest to, żeby Górnik zawsze strzelał jedną bramkę więcej niż przeciwnik i zdobywał punkty. Nie przywiązuję większej roli do tego czy to ja trafiam, czy koledzy z zespołu. Na bramkę pracuje cała drużyna. A to ile strzelę goli, nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Czyli mentalność z poprzedniego sezonu się nie zmienia. Nie ważne jak i ile, ważne by wygrać.
- Do każdego spotkania będziemy musieli podejść indywidualnie. Ciężko bowiem z Wisłą, Lechem czy Legią grać tak jak z innymi zespołami. Do tych meczów będziemy musieli podejść odpowiednio przygotowani pod kątem taktycznym i mentalnym.
Zgryźliwi tetrycy z Łodzi mówią, że Adrian Świątek regularnie trafia tylko w pierwszej lidze, a ekstraklasa to za wysokie progi...
- To co kibice mówią niespecjalnie mnie interesuje. Ja robię to co lubię i gram w piłkę najlepiej jak potrafię. Dla mnie mecz, w którym nie zostawiam serca na boisku, jest meczem straconym. Jak grać to na całego.
W ekstraklasie też pokażesz klasę na boisku?
- Mam nadzieję, że nie tyle mnie, co Górnikowi uda się w tej lidze zaistnieć. Naszym celem będzie zapewnienie sobie spokojnego utrzymania tak, by uniknąć nerwowej końcówki sezonu. O to będziemy walczyć.
Walka o utrzymanie to wasz cel na ten sezon?
- Może cel nie, ale pamiętamy, że będziemy w tym sezonie beniaminkiem. Jeśli uda nam się powalczyć o coś więcej, to będzie to sukces i powód do dodatkowej satysfakcji.
Zmagania w ekstraklasie rozpoczniecie od wysokiego "C", bo Polonia po letnich transferach wydaje się być jednym z głównych pretendentów do tytułu mistrza Polski.
- Nie stoimy w tym meczu na straconej pozycji. My też solidnie się wzmocniliśmy, a dodatkowym plusem jest to, że mieliśmy praktycznie wszystkich nowych zawodników od pierwszego treningu. Polonia wzmocniła się, ale robiła to fazami i wydaje mi się, że na początku sezonu może za to zapłacić frycowe. W tym możemy upatrywać swojej szansy na sprawienie niespodzianki w tym spotkaniu.
W Górniku stworzył się już kolektyw?
- Widać po meczach sparingowych i treningach, że na boisku rozumiemy się coraz lepiej. W meczu z MC d'Alger wyglądało to całkiem nieźle, a przez ostatnie dni pracowaliśmy jeszcze nad zgraniem. Myślę, że na mecz z Polonią będziemy pod tym kątem przygotowani naprawdę dobrze.
Polonia ma w Zabrzu straszyć Ebim Smolarkiem.
- Mamy bardzo dobrych obrońców i myślę, że Smolarek nie będzie miał w piątek łatwej przeprawy. Tym bardziej, że będzie to dla niego debiut na polskich boiskach. Jestem pewien, że chłopaki z obrony się Ebiego nie przestraszą.
Adrian Świątek sławetnych defensorów Polonii się nie boi?
- A czego mam się bać? Raczej to oni powinni się bać mnie, a nie ja ich (śmiech).