Tomasz Dawidowski: Na pewno to my straciliśmy dwa punkty

Tomasz Dawidowski kilka razy był bliski pokonania Krzysztofa Pilarza w meczu z Ruchem Chorzów. Piłkarz nie jest zadowolony z remisu, ale jest świadomy że za same walory artystyczne punktów się nie daje.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

- Na pewno to my straciliśmy dwa punkty. Zdecydowanie dłużej byliśmy w posiadaniu piłki, stworzyliśmy kilka sytuacji bramkowych. Szkoda, że byliśmy nieskuteczni. Żałuję też sytuacji z 90 minuty - powiedział Tomasz Dawidowski, po czym opisał co się stało podczas jednej z ostatnich szans dla Lechii na zdobycie bramki. - Nie zauważyłem, że Pilarz wychodzi. Gdybym wiedział, to bym lekko dotknął piłkę i przerzucił ją nad nim. Tak, to piłka minęła o centymetry poprzeczkę. Szkoda, bo byliśmy lepszym zespołem, lepiej graliśmy piłką, ale za trzymanie się przy piłce nie daje się punktów. Bez wątpienia żałujemy, że nie wygraliśmy - stwierdził szczery piłkarz.

Doświadczony wychowanek Lechii miał też kilka szans we wcześniejszym etapie gry. Działo się tak głównie za sprawą Ivansa Lukjanovsa, który dwa razy starał się otworzyć Dawidowskiemu drogę do bramki. - W pierwszej połowie zabrakło centymetrów, żeby dotknąć piłki. W drugiej natomiast nie trafiłem czysto w piłkę - przyznał chłodnym okiem piłkarz. - Były to bardzo dobre sytuacje. Gdyby piłka mnie bardziej posłuchała, to wygralibyśmy ten mecz. Uciekły nam dwa punkty - dodał Tomasz Dawidowski.

Dawidowski jest znany z tego, że nigdy nie odpuszcza a także z tego, że zdarza mu się złapać żółtą kartkę. Podobnie było w meczu z Ruchem. Czy tym razem kartka podyktowana przez sędziego była słuszna? - Można powiedzieć, że zagrałem nieczysto i była to kartka za faul, który popełniłem umyślnie - przyznał się piłkarz. - Niestety już taki mam charakter i ciężko będzie mi to zmienić - zakończył zawodnik Lechii Gdańsk.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×