Łukasz Ślifirczyk (napastnik Zawiszy): Praca sędziego to wielkie nieporozumienie. Czy ze względu na wzrost nie pokazał Garuchowi czerwonej kartki? To było podobny faul, jak na Wasilewskim. W pierwszej połowie mieliśmy ewidentny przewinienie w polu karnym, kiedy nasz gracz był łapany w pół przez rywala, a sędzia pokazał przywilej korzyści. Wszyscy robią nam pod górkę, choć staramy się robić co trzeba, ale czasami nie można przez inne osoby.
Maciej Murawski (trener Zawiszy): Szkoda straconych punktów. Wiedzieliśmy, że Miedź skupi się na grze w defensywie, bo goście najlepiej czują się w kontratakach. W II lidze jednak mało drużyn potrafi grać atak pozycyjny. Dlatego teoretycznie powinniśmy cofnąć się do obrony, choć na własnym stadionie to jest niemożliwe. Miedź skracała umiejętnie pole gry, gdyż linia defensywy stała na trzydziestym metrze. Było także za mało szybkich wejść Pawła Kanika. Stworzyliśmy mało sytuacji, bowiem stoperzy powinni dogrywać piłki za plecy defensorów. Sytuacja z rzutem karnym to parodia. Wpadła piłka do siatki, arbiter nie uznał jednak bramki i dał prawo korzyści. Powinien cofnąć akcję i podyktować jedenastkę za wcześniejsze przewinienie. To jest skandaliczny błąd arbitra.
Janusz Kudyba (trener Miedzi): Zawisza posiadał dużą przewagę, ale gospodarze musieli się tak ustawić. My próbowaliśmy kontrować, mieliśmy kilka sytuacja i zabrakło jedynie zimnej krwi, aby zakończyć to wszystko czystym trafieniem. W defensywie postawiłem na czterech wysokich zawodników, którzy mieli za zadanie neutralizować dośrodkowania bydgoszczan. Mogę pochwalić swój zespół za determinację i wolę walki, bo umiejętności trochę nam brakowało.