Po porażce 1:3 przed tygodniem tym razem Pep Guardiola desygnował do gry swoje największe gwiazdy, które wprost zmiotły z powierzchni ziemi FC Sevillę. Szkoleniowiec Andaluzyjczyków Antonio Alvarez już przed rozpoczęciem rewanżu asekurował się, twierdząc, że będzie starał się rozłożyć siły swoich piłkarzy na pojedynek na Camp Nou i środowy rewanż w eliminacjach Ligi Mistrzów ze Sportingiem Braga. W wyjściowym składzie zabrakło zarówno strzelca dwóch bramek w potyczce na Ramon Sanchez Pizjuan Frederika Kanoute, jak i lidera Sevilli Luisa Fabiano.
Od pierwszych minut do szturmu na bramkę oponentów przystąpiła Blaugrana. W 10. minucie Pedro znakomicie podał na wolne pole do Dani Alvesa, ale nieoczekiwanie spalonego dopatrzył się sędzia. W 13. minucie 23-letni Pedro wkręcił w ziemię trzech defensorów Sevilli, dograł w pole karne, a tam niefortunnie interweniujący Abdulay Konko wpakował piłkę do własnej siatki. Niedługo później z linii środkowej boiska na kilkudziesięciometrowe podanie zdecydował się Xavi, a zupełnie niekryty Leo Messi bez trudu wygrał pojedynek sam na sam z Andresem Palopem. Ileż goli w ten sposób zdobyła już Duma Katalonii!
Sevilla starała się kontratakować, ale w pierwszej połowie Victor Valdez był niemal bezrobotny. Tymczasem dwie minuty przed przerwą wyśmienitą akcję na prawym skrzydle przeprowadził Alves. Brazylijczyk podał w pole karne do Messiego, który, mimo asysty obrońcy, ładnym strzałem pod poprzeczkę po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Sevilla jeszcze przed zmianą stron znalazła się na łopatkach!
W 50. minucie Messi był bliski skompletowania hat-tricka, ale po przedarciu się przez obronę nieznacznie chybił. Wkrótce później po raz pierwszy w barwach Barcelony na murawie pojawił się sprowadzony za 45 milionów euro David Villa. Pół godziny przed końcem spotkania wspaniałą dwójkową akcję Messi - Andres Iniesta ten drugi zakończył minimalnie niecelnym uderzeniem. Opiekun Sevilli próbował ratować się potrójną zmianą, ale na Katalończykach nie zrobiło to żadnego wrażenia. Barca wciąż nękała atakami rywali, choć napór z minuty na minutę słabł.
W końcówce klub z Andaluzji starał się odwrócić losy rywalizacji, wiedząc, że zdobycie bramki oznaczać będzie dogrywkę. Ambitnie próbowali zmiennicy, lecz defensywa mistrzów Hiszpanii okazała się zaporą nie do przejścia nawet w 88. minucie, gdy Eric Abidal w pojedynkę powstrzymał Luisa Fabiano i Jesusa Navasa. Ostatnie słowo należało do gospodarzy. W 90. minucie Villa uruchomił Iniestę, ten zgrał do Messiego, a Argentyńczyk trafił bez trudu do pustej bramki kompletując tym samym hat-tricka. Niedługo później fani Barcelony po raz pierwszy, i bez wątpienia nie po raz ostatni, w sezonie 2010/2011 zaśpiewać mogli "Campeones, Campeones".
FC Barcelona - FC Sevilla 4:0 (3:0)
1:0 - Konko 13' (sam.)
2:0 - Messi 25'
3:0 - Messi 43'
4:0 - Messi 90'
Barcelona: Valdez - Alves, Pique, Abidal, Maxwell - Busquets, Xavi (87' Adriano), Keita - Bojan (57' Iniesta), Messi, Pedro (57' Villa).
Sevilla: Palop - Dabo, Konko, Escude, Navarro - Romaric (61' Cigarini), Zokora, Navas - Capel (61' Fabiano), Negredo, Alfaro (61' Perotti).
Żółta kartka: Pique (Barcelona) oraz Romaric (Sevilla).
Sędzia: Fernando Teixeira Vitienes.
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)