Krzysztof Pawlak: Podjąłem ryzyko

Mecz pucharowy był szansą dla piłkarzy, którzy na początku ligowych rozgrywek musieli przejąć rolę tych rezerwowych. W pierwszym składzie GKP Gorzów Wlkp. pojawili się m.in. bramkarz Jacek Skrzyński i obrońca Krzysztof Ziemniak. Na boisku zaprezentowali się byli piłkarze Legii Warszawa: Adam Banasiak i Maciej Górski.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

We wtorkowe popołudnie GKP Gorzów Wlkp. rozegrał spotkanie 1/32 Pucharu Polski, w którym przeciwnikiem gorzowian była II-ligowa Miedź Legnica. Podopieczni trenera Krzysztofa Pawlaka dominowali na boisku wygrywając 2:1. - Puchar Polski traktowaliśmy i traktujemy bardzo poważnie. Można powiedzieć, że jest nawet na równi z ligą. Przez Puchar można zagrać z ciekawymi drużynami. Podjąłem ryzyko wystawiając rezerwowych, ale gdzieś ci piłkarze muszą grać. Stare powiedzenie mówi, iż zwycięzców się nie sądzi. Mecz wygrany, lecz każdy zawodnik jest indywidualnie oceniany. Nie są to zawodnicy, którzy mają same plusy po swojej stronie, ale także minusy, o których będziemy rozmawiać - powiedział Pawlak.

W podstawowej jedenastce znalazło się miejsce dla dwóch nowych piłkarzy GKP. Młodzi piłkarze Legii Warszawa swój debiut mogą zaliczyć do udanych. Adam Banasiak bardzo aktywnie uczestniczył w akcjach ofensywnych GKP, a Maciej Górski zapisał na swoim koncie dwa trafienia. Jak nowych graczy ocenia trener? - Po jednym meczu czy treningu nie mogę powiedzieć czy Górski i Banasiak zagrają w pierwszej jedenastce. Oni byli u nas praktycznie dwa dni. Dostali szansę gry i muszę powiedzieć, że ją wykorzystali. Jednak nie po to trenowałem z drużyną dwa miesiące by robić rewolucję w drużynie. Radosny jest fakt, iż ci zawodnicy potwierdzili, że nawet w roli zmienników będą stanowili dużą wartość dla zespołu - skomentował szkoleniowiec GKP.

GKP po awansie czeka spotkanie na własnym stadionie z jednym z ekstraklasowych zespołów. Na kogo chciałby trafić trener Pawlak? - Legia już była. Kibice ją znają. Nie chciałbym trafić na Odrę Wodzisław i Piasta Gliwice, gdyż te zespoły grają jeszcze jako ekipy z ekstraklasy. Każdy inny przeciwnik będzie dla nas dużym wyzwaniem zarówno pod względem sportowym jak i organizacyjnym. Mamy jeszcze kilka spotkań, jak dobrze będzie szło w lidze, to dużo łatwiej podejdzie się do gry w Pucharze - dodał Pawlak.

Zanim jednak gorzowianie zagrają kolejny pucharowy mecz czeka ich kilka spotkań ligowych. Już w najbliższą niedzielę GKP zagra z beniaminkiem pierwszej ligi Termalica Bruk-Bet Nieciecza. Będzie to drugi w ciągu dwóch tygodni ponad 600 kilometrowy wyjazd. - Czeka nas drugi bardzo długi wyjazd w region Polski, który nie jest nam życzliwy. Stróże już nam pokazały, że wszystko jest tam na niekorzyść przyjezdnych. Pojedziemy tam z nastawieniem żeby zmienić te założenia - mówił Pawlak. Szkoleniowiec GKP wspomniał także o problemach kadrowych. - Martwią nas trochę wydarzenia, które dzieją się w zespole. Mam tutaj na myśli kontuzje i choroby. Poważnego urazu w meczu pucharowym nabawił się Paweł Grocholski. Jaką wartość przedstawiał na boisku wszyscy widzieliśmy. Po meczach, które rozegraliśmy stał się podstawowym i niekwestionowanym liderem defensywy. Dzisiaj będzie jego diagnoza. Choroba dopadła także Łuszkiewicza. Według wskazań lekarzy antybiotyki zażywać ma do końca tygodnia. Wiadomo jednak jak lekarze leczą normalnego śmiertelnika, a jak sportowca. Czasami trzeba chorobę przezwyciężyć bólem. Nie wiemy co z Grześkiem Wanem. W czwartek wyjdzie na trening. Gramy w niedzielę więc czas działa na jego korzyść.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×