Dariusz Pasieka: Pozytywne wspomnienia z Lubina

- Mam pozytywne wspomnienia z Lubina, nie tylko ze względu na nasze zwycięstwo i przełamanie niechlubnej serii - mówi Dariusz Pasieka, trener Arki Gdyni przed meczem z Zagłębiem. - Pamiętam świetną atmosferę na trybunach stworzoną przez kibiców obu zespołów - dodaje.

Piłkarzy gdyńskiej Arki w ramach 4. kolejki piłkarskiej ekstraklasy czeka wyjazdowa konfrontacja z Zagłębiem Lubin. Żółto-niebiescy przystąpią do tego pojedynku podbudowani zwycięstwem z Górnikiem Zabrze 2:0. - Nastroje jak zwykle u nas pozytywne. Zwycięstwo z Górnikiem jeszcze bardziej nas natchnęło, dodało pozytywnej energii. Na chwilę obecną mamy ten komfort, że możemy nieco odetchnąć. Tamten mecz to już jednak przeszłość, teraz koncentrujemy się na spotkaniu z Zagłębiem Lubin - mówi Dariusz Pasieka.

Lubinianie po trzech meczach mają na swoim koncie zaledwie jeden punkt. Kibiców miedziowej jedenastki może martwić nie tyle styl gry drużyny prowadzonej przez Marka Bajora, co rzekomy konflikt wewnątrz zespołu. Na pewno wielką stratą Zagłębia było odejście przed tym sezonem Iljana Micanskiego. - Strata takiego zawodnika jak Micanski musiała jakoś odbić się na postawie zespołu - zauważa opiekun Arki. - Natomiast nie wiem jaka panuje atmosfera w Zagłębiu i szczerze powiedziawszy nie za bardzo się tym interesuję. My się koncentrujemy na naszej grze. Myślimy również o tym, jak osiągnąć dobry wynik w Lubinie. Chcemy zapunktować, bo na pewno jest to możliwe - kontynuuje nasz rozmówca.

Niemal rok temu, dokładnie 30 sierpnia oba zespoły rywalizowały ze sobą w 5. kolejce ekstraklasy. Wówczas gdynianie wygrali w Lubinie 2:0 po bramkach nieobecnych już w Gdyni: Bartosza Ławy oraz Przemysława Trytki. - Nie ulega wątpliwości, że od tamtego meczu są to już zupełnie różne drużyny. I u nas i w Zagłębiu doszło do wielu zmian. Jedynie dwóch czy trzech zawodników z naszej obecnej kadry pamięta tamten pojedynek plus ja na ławce trenerskiej - zauważa szkoleniowiec żółto-niebieskich, który twierdzi, iż obecnie obie drużyny dysponują wyższym potencjałem piłkarskim. - W Lubinie zmienił się wówczas trener. Franciszka Smudę zastąpił Marek Bajor. To spotkanie to już jednak historia. Sądzę, że zarówno Arka, jak i Zagłębie są mocniejszymi zespołami niż wówczas. Mam nadzieję, że będziemy świadkami dobrego widowiska, a ja liczę na to, iż Zagłębie odbuduje się dopiero po meczu z nami.

Trener Pasieka nie przewiduje zmian w wyjściowej jedenastce swojej drużyny. Wszak zwycięskiego składu się nie zmienia. - Nie jest wielką tajemnicą fakt, że w naszym składzie zmian nie będzie. Stawiam na konsekwencję. Jestem przekonany, że gra defensywna drużyny dalej będzie funkcjonować jak obecnie. Musimy również starać się stworzyć sytuacje bramkowe i je wykorzystać. Jeżeli zagramy skutecznie to mamy szansę uzyskania satysfakcjonującego nas wyniku - wyjaśnia nasz rozmówca.

Fani Zagłębia i Arki od lat żyją w wielkiej przyjaźni. Wspólnie tworzą świetną atmosferę na trybunach. - Mam pozytywne wspomnienia z Lubina, nie tylko ze względu na nasze zwycięstwo i przełamanie niechlubnej serii. Pamiętam świetną atmosferę na trybunach stworzoną przez kibiców obu zespołów. Swoją postawą kibice nam pomogli. Przyjemnie się gra w takich warunkach. Mam nadzieję, że teraz fani stworzą podobną, jeśli nie lepszą atmosferę - mówi Pasieka, który zaznacza, iż przyjaźń będzie tylko na trybunach: - Podczas trwania meczu sprawy przyjacielskie idą na bok, a liczy się walka o ligowe punkty. Tutaj każdy gra o swoje. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, abyśmy po meczu spotkali się na kawę i wspólnie porozmawiali.

Podopieczni trenera Pasieki będą mogli liczyć w tym meczu na doping swoich fanów. Tych z pewnością w Lubinie nie zabraknie. - Już w poprzednich meczach kibice byli naszym dwunastym zawodnikiem. Ponieśli nas do wygranej w meczu z Górnikiem. Spora ich grupa zawitała także do Krakowa, nie mówiąc już o Poznaniu. Taki doping pomaga drużynie. Cieszymy się, że możemy liczyć na ich wsparcie. Swoją dobrą grą będziemy starali się im odwdzięczyć za ten doping - chwali kibiców opiekun gdynian.

W Gdyni wciąż wszyscy oczekują otwarcia nowego stadionu. Obecnie bowiem Arka swoje spotkania rozgrywa na Narodowym Stadionie Rugby. - Chciałbym, aby ten stadion był już teraz gotowy. Panujący wokół zgiełk i hałas nieco nam przeszkadza, ale musimy uzbroić się w cierpliwość. Wiemy, że czeka nas jeszcze sześć spotkań na stadionie ze sztuczną murawą. Z kolei od rundy rewanżowej swoje mecz rozgrywać będziemy na nowym stadionie. Tak daleko na razie nie wybiegam w przyszłość. Dla nas najważniejszy jest najbliższy mecz - przyznaje 45-letni szkoleniowiec.

Na koniec zaś nasz rozmówca pokusił się o ocenę ogólnego stanu polskiej infrastruktury i jego wpływu na poziom piłkarstwa w Polsce. - To nie jest tak, że wraz z poprawą infrastruktury sportowej automatycznie wzrośnie poziom polskiej ligi. Stworzy się jednak lepsza atmosfera na meczach. Trybuny przyciągną nowych fanów. To nakręca popyt. Wszędzie na świecie mamy do czynienia z takim zjawiskiem. Nowe stadiony, to w końcu wzrost frekwencji, na co my Polacy bardzo liczymy. Nie wiem jednak czy wpłynie to na poziom polskiego piłkarstwa. Poziom nie jest tożsamy z nowymi stadionami. Musi dysponować odpowiednią bazą treningową. I w tym aspekcie czeka nas najwięcej pracy. Wciąż mamy zbyt mało boisk trawiastych. Dlatego następny krok powinien zakładać polepszenie bazy treningowej. Nie tylko dla pierwszych drużyn, ale i zespołów młodzieżowych. Młodzi piłkarze muszą mieć stworzone odpowiednie warunki do gry tak, aby móc się rozwijać - puentuje.

Komentarze (0)