Arkadiusz Baran: Mogę jeszcze raz czoło rozbić, byle pomóc zespołowi

Nowy pomocnik Termaliki Bruk-Betu Nieciecza Arkadiusz Baran, nie zaliczy swojego debiutu do udanych. Jego zespół przegrał z GKP Gorzów Wielkopolski 1:2 a były pomocnik Cracovii jeszcze w pierwszej połowie doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Defensywny pomocnik Termaliki zderzył się głową z rywalem i spotkanie zakończył po 25 minutach gry z ośmioma szwami na głowie.

Arkadiusz Baran przyszedł do Niecieczy w ubiegłym tygodniu niemal równolegle z Łukaszem Kowalskim z Arki Gdynia. Obaj mieli za zadanie pomóc zespołowi beniaminka I ligi, który jak na razie średnio radzi sobie na zapleczu ekstraklasy. Faktycznie, Baran uporządkował grę w środku pola i wielokrotnie starał się dogrywać prostopadłe piłki do napastników. Wszystko jednak przekreśliła sytuacja z 25. minuty, kiedy to zderzył się głową z Maciejem Górskim. Obaj zawodnicy byli zmuszeni opuścić murawę. Barana zastąpił na niej Artur Prokop. Termalica straciła jednak drugiego gola i do końca spotkania, wynik nie uległ już zmianie. Niecieczanom pozostał zaledwie jeden punkt na koncie i ostatnie miejsce w tabeli, które podopieczni Marcina Jałochy zajmują ex aequo wraz z Dolcanem Ząbki.

Po spotkaniu Baran był niepocieszony, bowiem nie tak wyobrażał sobie debiut w Termalice Bruk-Bet. - Na pewno chciałem dłużej pobyć na boisku - mówi zawiedziony pomocnik - Nie wiedziałem co prawda, czy wytrzymam pełne 90 minut, ale to było spowodowane tym, że przez chwilę nie trenowałem a z nową drużyną byłem tylko dwa dni. Szkoda, bo zaczęliśmy ten mecz bardzo dobrze, Łukasz Szczoczarz rozpoczął go idealnie dla nas, ale minęła minuta i strzeliliśmy sobie sami bramkę na 1:1 - przyznaje były piłkarz Cracovii - Nie chcę oceniać kolegów po dwóch dniach pobytu, na pewno zabrakło nam szczęścia, bo w końcówce była poprzeczka i kapitalna interwencja Janickiego. Gdybyśmy mieli więcej szczęścia, to wywalczylibyśmy co najmniej remis - dodaje.

W grze Arkadiusza Barana widać było spore poświęcenie i zaangażowanie. Defensywny pomocnik Termaliki, wyróżnił się w meczu z GKP sporą nieustępliwością na murawie. Jego wysiłek docenił klubowy kolega, z którym Baran zna się jeszcze z czasów gry w Cracovii Łukasz Szczoczarz. - Arek rozbijał ataki przeciwników. Starał się grać dużo prostopadłych piłek. Nieźle to wyglądało, ale przydarzyła się pechowa kontuzja i wydaje mi się, że od tego posypało się wszystko - ocenia Szczoczarz. - Grałem tylko dwadzieścia parę minut. Przychodząc tutaj powiedziałem, że chcę grać w piłkę a nie siedzieć w Młodej Ekstraklasie w Cracovii. Przyszedłem po to, by pomóc drużynie Termaliki w walce o utrzymanie, bo w tej chwili mamy jeden punkt po pięciu kolejkach a to jest naprawdę mało - podkreśla Baran.

Nowy zawodnik Termaliki był zawiedziony nie tylko samym wynikiem, ale także tym, że nie mógł wydatnie pomóc drużynie i był zmuszony tak szybko opuścić boisko. - Miałem nadzieję, że w meczu z Gorzowem zdobędziemy trzy punkty i zespół ruszy do przodu. Przykro mi, że tak się stało, że tylko przez dwadzieścia parę minut mogłem pomóc - mówi Baran - Nie wiem czy wystąpię w przyszłym tygodniu w Radzionkowie. Lekarze na razie mówią, że raczej nie. Najprawdopodobniej dopiero za dwa tygodnie z Kolejarzem Stróże, jeśli oczywiście trener mnie wystawi. Po co zawodnik nie w pełni zdrowy ma wychodzić na boisko, który nie może skakać do główek w środku boiska, bo ma jeszcze szwy na głowie? Lepiej niech wyjdzie zdrowy zawodnik i na pewno bardziej przysłuży się drużynie ode mnie - przyznaje bez ogródek.

Po przegranej z gorzowskim klubem 1:2, niecieczanie jadą na kolejny mecz do Radzionkowa. Następnie podejmą u siebie innego beniaminka Kolejarza Stróże. Na to spotkanie nastawia się Arkadiusz Baran, który w meczu z Ruchem najprawdopodobniej jeszcze nie będzie mógł wystąpić. W Niecieczy jednak, podczas meczu z Kolejarzem powinien się już pojawić na murawie. Jak sam zapewnia, zrobi wszystko, by pomóc Termalice Bruk-Betowi Nieciecza w walce o utrzymanie w I lidze. Będzie o to niezwykle ciężko, bo Termalica jest obecnie czerwoną latarnią I ligi. - Będę chciał jak najwięcej tutaj zrobić, mogę jeszcze raz czoło rozbić, ale temu zespołowi chcę pomóc - zapewnia Baran. - Myślę, że jak wygramy ten jeden, to później pójdzie już z górki - dodaje Artur Prokop.

Komentarze (0)