Marcin Ziach: Po raz drugi w tym sezonie pojawiłeś się w wyjściowej jedenastce Górnika i po raz kolejny zagrałeś na pozycji stopera.
Adam Marciniak: Dla mnie to nie problem. Cieszę się przede wszystkim z tego, że trener dał mi szansę występu od pierwszej minuty, ale na pewno do końca nie mogę być zadowolony, bo przegraliśmy spotkanie i marzenia o Pucharze Polski musimy odłożyć na przyszły rok.
Górnik do spotkania z Lechią przystąpił bez kilku kluczowych zawodników i to spotkanie pokazało, że mimo wszystko różnica między pierwszym składem, a szeroką kadrą jest duża.
- Trener dał szansę kilku zawodnikom, którzy nie mają pewnego miejsca w składzie na mecze ligowe. Każdemu z nas zależało na tym, by pokazać się z jak najlepszej strony i przekonać trenera, że warto postawić na siebie w meczu o punkty ekstraklasy. Szkoda, że to spotkanie zakończyło się takim wynikiem, bo zbyt dobrej cenzurki nam on nie wystawia.
Spotkanie pucharowe z Lechią było dla was pierwszą odsłoną batalii z gdańską drużyną. W weekend zagracie z podopiecznymi trenera Tomasza Kafarskiego o ligowe punkty.
- Myślę, że nie ma dla nas innej opcji niż wziąć rewanż za porażkę w Pucharze Polski i wywieźć z Gdańska komplet punktów. Lechia to silna drużyna, ale Górnik pokazał w pierwszych kolejkach sezonu, że również potrafi grać bardzo dobrze w piłkę. Czeka nas bardzo ciężkie spotkanie, ale jedziemy na daleki wyjazd i nie wypada nam wracać z Pomorza z pustym kontem punktowym.
Ciężko jest przygotować się optymalnie do dwóch meczów z tym samym przeciwnikiem?
- W takich przypadkach duże znaczenie ma taktyka obrana przez trenera. W Pucharze Polski zagraliśmy ambitnie i z determinacją, ale nie udało nam się zatrzymać Lechii. Mecz ligowy będzie zupełnie innym spotkaniem. Na pewno przeanalizujemy naszą grę we wtorkowym spotkaniu i w sobotę przy Traugutta nie powielimy tych błędów.
Co zadecydowało o waszej porażce w starciu pucharowym?
- Daliśmy się zbyt łatwo zdominować w środku pola, a Lechia bardzo dobrze gra z kontrataku. Po dwóch kontrach straciliśmy dwie bramki i mecz był ustawiony. Szczególnie szkoda tej bramki do szatni, bo ona podcięła nam skrzydła. W drugiej połowie mieliśmy swoje okazje, ale nie umieliśmy ich wykorzystać. Lechia wygrała zasłużenie, a my jesteśmy głodni rewanżu, w meczu ligowym.
Nie jest przypadkiem tak, że trochę odpuściliście sobie tegoroczny Puchar Polski żeby skupić się przede wszystkim na spokojnym utrzymaniu w ekstraklasie?
- Nie ma mowy o żadnym odpuszczaniu. Wszyscy jesteśmy profesjonalistami i gra w piłkę to nasza praca. Żaden zawodnik nigdy nie odpuszcza, bez względu na to czy rozgrywa mecz ligowy, pucharowy czy nawet zwykły sparing. Naszym obowiązkiem jest gra o zwycięstwo i z takim nastawieniem przystąpiliśmy do tego spotkania. Cel przed meczem był taki, że walczymy o awans dla Górnika. Nie udało się, ale nie ma mowy o żadnym załamaniu. W sobotę czeka nas kolejny mecz i tylko o tym myślimy.
Lechia w Zabrzu zagrała najsilniejszym składem. Myślisz, że będzie to miało jakiś wpływ na grę rywala w sobotnim spotkaniu?
- Nie interesuje nas w jakim składzie zagra Lechia w sobotę i czy będzie w optymalnej dyspozycji. My na pewno do tego meczu przystąpimy w pełni sił i gotowi na grę o trzy punkty. Pokazaliśmy już w tej lidze, że jesteśmy drużyną, która walczy z determinacją o każdą piłkę i każdy metr boiska od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. W Gdańsku będzie podobnie.
Jesteście jedną z rewelacji startu sezonu ekstraklasy. Mało kto spodziewał się, że beniaminek z Zabrza po sześciu kolejkach będzie wiceliderem tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej.
- Robimy stałe postępy i nasza forma jest efektem ciężkiej pracy, jaką wykonaliśmy w okresie przygotowawczym i w tygodniu poprzedzającym każde spotkanie. Trener ciągle utwierdza nas w tym, że idziemy w dobrym kierunku, że pot wylewany na treningach nie idzie na marne, a przynosi konkretne efekty. Wyglądamy coraz lepiej taktycznie, naszą silną stroną jest też dobre przygotowanie fizyczne. Górnik w tym sezonie pokrzyżuje szyki jeszcze niejednemu rywalowi.
Rywalizację o miejsce w pierwszej jedenastce przegrywasz z Mariuszem Magierą. Pogodziłeś się już z rolą rezerwowego?
- Na każdym treningu daję z siebie wszystko po to, by trener to zauważył i dał mi szansę występu. Zagrałem w meczu Pucharu Polski, a od następnego treningu zaczynam walkę o miejsce w składzie na mecz ligowy. Mariusz jest w świetnej formie i wygrać z nim rywalizację jest bardzo trudno, ale dzięki temu oboje zyskujemy, bo zdrowa rywalizacja jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Jestem głodny gry i zagram wszędzie tam, gdzie wystawi mnie trener. Mogę nawet na bramce (śmiech).