Przed spotkanie w roli faworytów upatrywani byli gospodarze. W poprzedniej kolejce ekstraklasy pokonali na własnym stadionie GKS Bełchatów 1:0. Zajmująca 10. miejsce w tabeli Lechia Gdańsk przyjechała do Zabrza w mocnym składzie. Tomasz Dawidowski spotkanie pucharowe rozpoczął na ławce rezerwowych. - Kilka razy mogłem bardziej przytrzymać piłkę. Przez ostatnie 6 tygodni nie grałem całego meczu, ale myślę, że nie było tak źle. Ważne, że utrzymaliśmy ten wynik, który wywalczyli koledzy w pierwszej połowie - stwierdził nasz rozmówca.
Dawidowski na murawie pojawił się dopiero w drugiej połowie. Na boisku zastąpił kontuzjowanego Bediego Buvala, który w poprzednim meczu zdobył zwycięską bramkę dla gdańszczan. - Szczerze mówiąc, to nie wiem dokładnie co się stało Buvalem. Z tego co wiem, to ma rozciętą skórę i ta rana nadawała się do szycia. - dodał zawodnik Lechii.
Już w najbliższy weekend obie drużyny spotkają się ponownie. Tym razem będzie to potyczka w ramach 7. kolejki polskiej ekstraklasy. Po zwycięstwie w Pucharze Polski piłkarze Lechii, będą chcieli powtórzyć ten wynik. - Teraz będziemy przygotowywać się do ligowego spotkania z Górnikiem, które rozegramy na własnym stadionie. Liczymy na zdobycie trzech punktów i awans w tabeli - puentuje Tomasz Dawidowski.