Wyjściowe składy obu drużyn pokazały, że Puchar Polski to tradycyjnie dobra okazja dla trenerów do sprawdzenia graczy, którzy na ligowych boiskach grają mniej bądź wcale. W szeregach gospodarzy od pierwszych minut wystąpili tacy zawodnicy jak Piotr Kuklis, Sebastian Ceglarz oraz powracający do formy obrońca - Jarosław Bieniuk. Trener Marek Bajor nie zdecydował się na tak znaczne przemeblowania w składzie jak jego vis-a-vis. Szkoleniowiec Zagłębia postanowił jednak dać szansę m.in. Bartoszowi Rymaniakowi oraz Wojciechowi Kędziorze.
Początkowe minuty spotkania przy al. Piłsudskiego upłynęły pod nieznaczną przewagą piłkarzy gości. W 5. minucie meczu na uderzenie z 18-tu metrów zdecydował się Kamil Wilczek. Piłka minęła bramkę Bartosza Kanieckiego metr nad poprzeczką. Sześć minut później golkiper Widzewa musiał jednak wykazać się interwencją przy groźnym uderzeniu z kilku metrów. W 21. minucie spotkania spore zagrożenie pod bramką gospodarzy stworzył... Wojciech Szymanek. Obrońca Widzewa w głupi sposób stracił piłkę przed polem karnym, ale jego fatalny błąd nie skutkował poważniejszymi konsekwencjami. Kędziora co prawda huknął mocno w kierunku bramki Kanieckiego, ale także niecelnie. Ataki Zagłębia były na ogół nieprecyzyjne. Kolejnym tego przykładem była główka Traore z 33. minuty, która także nie zagroziła bramce Widzewa. I to by było na tyle, jeśli chodzi o inicjatywę ofensywną którejkolwiek z drużyn. Pierwsza połowa spotkania przebiegła głównie w środku pola pod znakiem niecelnych podań i nieskładnych akcji.
Trener Andrzej Kretek postanowił dokonać dwóch zmian po przerwie. Na boisko w miejsce Piotra Kuklisa i Sebastiana Ceglarza weszli dwaj Litwini - Mindaugas Panka oraz Darvydas Sernas. Pierwszy z nich już trzy minuty po wejściu na plac gry znalazł się w notesie sędziego. "Migdał" otrzymał żółtą kartkę za faul w środku pola. Obraz gry w drugiej odsłonie spotkania nie różnił się od tego, jaki mieliśmy okazję oglądać w pierwszych 45 minutach. Zarówno goście, jak i gospodarze nie potrafili sobie zagrozić.
W 59. minucie swoją pierwszą szansę miał snajper Widzewa - Darvydas Sernas. Litwin otrzymał bardzo dobre, dokładne podanie z głębi pola w obręb szesnastki. W ostatniej chwili jednak obrońca Zagłębia wyłuskał piłkę spod nóg napastnika gospodarzy. W 67. minucie na bramkę Isailovicia uderzył Grzelczak, ale ten strzał nie sprawił większych kłopotów golkiperowi Miedziowych. Na początku ostatniego kwadransa regulaminowego czasu gry rzut wolny w odległości 30 metrów od bramki wykonywali gospodarze. Sernas uderzył kąśliwie, ale serbski bramkarz Zagłębia po raz kolejny spisał się bez zarzutu.
W 84. minucie widzewiacy mogli, a nawet powinni objąć prowadzenie. Obrońcy Zagłębia minęli się z kozłującą piłką na szesnastym metrze. W efekcie sam na sam z bramkarzem znalazł się Grzeszczyk i tylko on sam wie, jak to się stało, że mając przed sobą pustą bramkę pomocnik Widzewa dał sobie w ostatniej chwili wybić piłkę na rzut rożny. Po tej sytuacji gospodarze zwietrzyli swoją szansę na wygranie w przeciągu regulaminowych 90 minut. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Sernas kapitalnie uderzył z rzutu wolnego na bramkę Zagłębia. Isailović wyciągnął się niczym struna, przez co goście cały czas mogli się cieszyć z czystego konta. Chwilę później sędzia gwizdnął po raz ostatni w drugiej połowie i dogrywka stała się faktem.
Pierwszą połowę dodatkowego czasu gry agresywniej rozpoczęli piłkarze Widzewa. Akcje podopiecznych trenera Kretka były jednak pozbawione wykończenia co niecierpliwiło kibiców na stadionie przy al. Piłsudskiego. W 101. minucie widzewiacy stanęli przed najlepszą szansą w całym meczu. Sędzia podyktował rzut karny po faulu jednego z obrońców gości na Adrianie Budce. Do piłki podszedł Panka, ale jego intencje znakomicie wyczuł Isailović, a na tablicy wciąż widniał wynik 0:0. Widzewiacy w końcu dopięli swego w 103. minucie spotkania. Po dłuższej akcji pod polem karnym Zagłębia przed szesnastką znalazł się Grzeszczyk. Zawodnikowi gospodarzy w strzale minimalnie przeszkodził sędzia. Wydawało się, że arbiter skutecznie zakończył atak Widzewa, ale do piłki podszedł Grischok i pięknym strzałem w okienko otworzył wynik spotkania.
Druga odsłona dogrywki pokazała, że gol gospodarzy podłamał podopiecznych Bajora, którzy dali się zepchnąć do defensywy. Miedziowi prokurowali dużą ilość stałych fragmentów pod swoją bramką, co nie ułatwiało zadania obronie Zagłębia. Po 120 minutach gry arbiter zakończył spotkanie. Widzew awansował do 1/8 Pucharu Polski, natomiast lubinianie mogą skupić się już wyłącznie na meczach w ekstraklasie.
Widzew Łódź - Zagłębie Lubin 1:0 (0:0, 0:0)
1:0 - Grischok 103'
Składy:
Widzew Łódź: Kaniecki - Budka, Szymanek, Bieniuk, Lisowski - Grischok, Kuklis (46' Panka), Grzeszczyk, Grzelak (81' Broź) - Grzelczak, S. Ceglarz (46' Sernas).
Zagłębie Lubin: Isailović - Costa, Reina, Horvath, Rymaniak - Kocot, M .Bartczak (107' M. Ekwueme), Wilczek, Plizga - Kędziora (69' Osmanagić), Traore (91' Djokić).
Żółte kartki: Bieniuk, Budka, Panka (Widzew) oraz Wilczek (Zagłębie)
Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).
Widzów: 4000 (30 gości).