Już przedsezonowe sparingi AJA nie napawały optymizmem. Podopieczni Jeana Fernandeza nie potrafili pokonać Saarbrucken i Troyes, ulegli Creteil-Lusitanos. Ligę rozpoczęli od trzech remisów, które zwieńczył... epicki triumf w Petersburgu i awans do wyśnionej Ligi Mistrzów. Do dziś wygrana w mieście Dostojewskiego pozostaje jedynym tej jesieni zwycięstwem Auxerre. O ile w defensywie zawodnicy z Stade de l'Abbe Deschamps - wzorem poprzedniego sezonu - spisują się całkiem przyzwoicie, to już przednią formacje Burgundczyków chwalić nie sposób.
Dołek ofensywny
Atak Auxerre uzależniony jest od dyspozycji Ireneusza Jelenia. - To żadna nowość - przyznaje Fernandez. Już w poprzednim sezonie dziennikarze France Football żartowali, że gra Burgundczyków opiera się na banalnym schemacie: obrońcy przechwytują piłkę, zagrywają ją do Benoita Pedrettiego, a ten długim podaniem szuka polskiego napastnika. - Latem Irek przeszedł trudną operację, był ponadto rozkojarzony perspektywą transferu do Olympique Marsylia - tłumaczy swojego pupila doświadczony szkoleniowiec. - Powoli się jednak odbudowuje i gra coraz lepiej.
Polak strzelił w tym sezonie dla Auxerre dwie bramki, jest chimeryczny i nieskuteczny. Jego średnia not w L'Eqipue wynosi 4,0, nieco wyżej (4,5) ocenia go FF. Przyczyn słabszej formy Jelenia dopatrywać należy się jednak nie tylko w letnich problemach (kontuzja, niedoszły transfer), ale też - a może przede wszystkim - w braku godnego partnera w ataku. Latem klub opuścił bowiem Daniel Niculae, z którym polski napastnik rozumiał się praktycznie bez słów. Teraz chemii pomiędzy atakującymi szukać próżno, sprowadzony za 3 miliony euro z Le Mans Anthony le Tallec spisuje się słabiutko.
Ciężar dwóch frontów
- Tak naprawdę w naszej grze, w porównaniu do poprzedniego sezonu, nie zmieniło się zbyt wiele - pisze polski napastnik na swojej stronie internetowej. - Po prostu brakuje szczęścia, które było przy nas wiosną - tłumaczy. Jeleniowi wtóruje Fernandez. - Biorąc pod uwagę poziom gry, powinniśmy mieć na koncie kilka oczek więcej - przyznaje doświadczony szkoleniowiec. Podstaw kiepskiej postawy upatruje ponadto w konieczności rywalizacji na dwóch frontach. - Gramy co trzy dni, jesteśmy zmęczeni, brakuje nam fizycznej świeżości - tłumaczy.
Ze szkoleniowcem nie do końca zgadza się Cedric Hengbart. - Nie wydaje mi się, aby intensywność rozgrywania spotkań była największym problemem - zwierza się w rozmowie z FF. - Naszym kłopotem nie jest zmęczenie, lecz nastawienie psychiczne. Na mecze ligowe nie potrafimy zmobilizować się tak mocno, jak na spotkania w Lidze Mistrzów - przyznaje. Gradację poszczególnych rozgrywek widać też w poczynaniach Fernandeza, który w konfrontacji z Caen - poprzedzającej europejski bój z Milanem - posadził na ławce rezerwowych Jelenia i Valtera Birsę.
Złe miłego początki?
Warto zaznaczyć, że w meczach z SCM i Lille Burgundczycy tracili gole już w doliczonym czasie gry - przynajmniej trzy oczka były więc na wyciągnięcie ręki. Fakt ten przysparza kolejnych argumentów zarówno zwolennikom teorii zmęczenia fizycznego, jak i tym, którzy wskazuję na błędne podejście mentalne i brak koncentracji w meczach Ligue 1. W Auxerre wszyscy pamiętają jednak, że przed rokiem AJA sezon rozpoczęło równie kiepsko (ledwie punkt w czterech meczach), by później finiszować na trzeciej pozycji.
Nie zapominajmy też, że Burgundczycy nie są jedynymi, którzy zaliczyli tej jesieni falstart. Pozycje w dolnej części ligowej tabeli okupują także Olympique Lyon i Girondins Bordeaux, rozgrywkom przewodzą zaś Saint-Etienne, Toulouse i Stade Rennais. - Liczba punktów, jakie udało nam się zgromadzić, jest niepokojąca - nie kryje Fernandez. - Szczerze mówiąc, w ogóle się tym jednak nie martwię. Dysponuję bowiem grupą naprawdę klasowych graczy, a rozgrywki ligowe trwają bardzo długo. Jestem przekonany, że wkrótce znów zaczniemy zdobywać punkty.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)