Najlepsze i najgorsze zagrania 7. kolejki ekstraklasy

Ivica Vrdoljak został uznany przez SportoweFakty.pl za najlepszego piłkarza 7. kolejki ekstraklasy. Natomiast najładniejszą bramkę zdobył Janusz Gancarczyk. Zobacz kto wygrał pozostałe kategorie z serii "Najlepsze i najgorsze zagrania ekstraklasy".

W tym artykule dowiesz się o:

Piłkarz kolejki: Ivica Vrdoljak (Legia Warszawa). W końcu zagrał tak, jak od niego oczekuje Maciej Skorża. Pod jego batutą Legia zagrała z zębem i naprawdę można było zachodzić w głowę kto tu tak naprawdę gra w osłabieniu. Pytanie tylko, czy jest to taki jednorazowy wyskok tego zawodnika. A może Chorwat na dobre wkomponował się do zespołu?

Gol kolejki: Janusz Gancarczyk (Polonia Warszawa). Niemiłosiernie Gancarczyk zakręcił na prawym skrzydle Arkadiuszem Mysoną z Polonii Bytom. Efektowną akcję pomocnik Czarnych Koszul zakończył bramką.

Głupota kolejki: Maciej Rybus (Legia Warszawa). Pierwszą żółtą kartkę dostał w wyniku głupiej sprzeczki z Hernandezem, drugą natomiast po bezsensownym faulu 70 metrów od swojej bramki. Pomocnik Legii najwyraźniej nie wytrzymał presji związanej z rangą meczu. Zasłużona czerwona kartka.

Gafa kolejki: Adam Stachowiak (Górnik Zabrze). Pierwszy gol Traore zdecydowanie obciąża konto bramkarza Górnika. Stachowiak powinien był obronić to uderzenie.

Pudło kolejki: Andrzej Niedzielan (Korona Kielce). Zaskoczył nas były reprezentant Polski. Po tym jak Kelemen wybił piłkę przed siebie, Niedzielan miał przed sobą pustą bramkę, a strzelił w słupek.

Wejście kolejki: Aliaksandr Sazankou (Lechia Gdańsk). Pozyskany w ostatnim dniu okienka transferowego z Dynama Mińsk Białorusin wszedł pod koniec meczu Lechii z Górnikiem. Był to jego pierwszy mecz w barwach Lechii na gdańskim stadionie i... chwilę później prawie pokonał Adama Stachowiaka. Za pierwszym razem się nie udało, ale chwilę później znalazł drogę do siatki.

Rezerwowy kolejki: Arkadiusz Piech (Ruch Chorzów). Wszedł na boisko w drugiej połowie i po kilkunastu minutach zdobył głową gola dającego Ruchowi remis. Kilka minut później mógł nawet zapewnić Niebieskim trzy punkty, ale gol ostatecznie nie padł.

Ewenement kolejki: Legia - Lech. Prawdopodobnie po raz pierwszy zdarzyło się tak, że dwóch trenerów oglądało mecz z perspektywy trybun. Jacek Zieliński wcześniej został zawieszony, a Maciej Skorża w trakcie spotkania został wyrzucony z ławki rezerwowych.

Pechowiec kolejki: Sebastian Olszar (Ruch Chorzów). Doznał urazu kości jarzmowej i prawdopodobnie do końca roku już nie zagra. Pół roku temu, 10 metrów od miejsca gdzie głowę rozbił Olszar, identycznego urazu doznał Niedzielan.

Błąd kolejki: Adam Lyczmański. Nie widział, jak Piotr Polczak łokciem znokautował Norberta Witkowskiego, uniemożliwiając mu skuteczną interwencję po dośrodkowaniu Mateusza Klicha. W wyniku tej sytuacji piłka po rękach bramkarza Arki wpadła do jego bramki.

Święto kolejki: otwarcie stadionu Cracovii. Tylu widzów nie było przy Kałuży od 30 marca 2003 roku i spotkania w III lidze z Koroną Kielce. Kibice Pasów zjawili się na meczu z Arką Gdynia w sile przeszło 14 tysięcy. Przed pierwszym gwizdkiem koncert dał Maciej Maleńczuk, a z dachów trybun przez wiele minut odpalano fajerwerki.

Akcja kolejki: Franck Leopold Essomba Tchoungui. To był jego pierwszy kontakt z piłką i pierwszą akcję w naszej ekstraklasie w barwach Jagiellonii zakończył asystą. Wcześniej minął 5 (!) piłkarzy z Lubina niczym slalomowe tyczki. Wyłożył piłkę Tomaszowi Kupiszowi, który zdobył bramkę.

Komentarze (0)