Polonia za szybko chciała się z gąską przywitać - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Polonia Warszawa

Piłkarze Śląska Wrocław i Polonii Warszawa bardzo chcieli wygrać sobotni pojedynek. I jednym, i drugim ostatnio się nie wiedzie. Mecz zakończył się jednak remisem, a Polonia trzy punkty straciła już w doliczonym czasie gry.

Artur Długosz
Artur Długosz

Parafrazując przysłowie - piłkarze Polonii Warszawa już byli w ogródku, już witali się z gąska, a tu w samej końcówce spotkania dali sobie strzelić bramkę uniemożliwiającą im radość z trzech punktów. Śląsk Wrocław, za sprawą Przemysława Kaźmierczaka wyszarpał więc Czarnym Koszulom zwycięstwo.

Od pierwszych minut zaatakowali gospodarze i zaraz na początku spotkania powinni objąć prowadzenie. Zapewne Cristian Diaz do tej pory zastanawia się dlaczego nie udało mu się umieścić futbolówki w siatce. Miał on dużo miejsca, dużo czasu, a strzelił tak, że Michał Gliwa obronił. Chwilę później wrocławianie mieli kolejną okazję. Po dośrodkowaniu z prawego skrzydła akcję na długim słupku zamykał Kaźmierczak. Oddał on strzał głową, Gliwa stał w miejscu, a futbolówka przeleciała tuż obok bramki. Parę minut później kolejna szansa. Tym razem w polu karnym piłka trafiła do Piotrca Celebana. Ten strzelił z woleja - minimalnie niecelnie. I… na tym koniec emocji w początkowej fazie spotkania. Później długo nic ciekawego się nie działo. Co prawda piłkarze starali się atakować, strzelać, ale nie potrafili stworzyć groźnych okazji strzeleckich.

Dopiero w 38. minucie obejrzeliśmy ładny strzał z woleja w wykonaniu Adriana Mierzejewskiego. Było to jednak uderzenie niecelne. W końcówce pierwszej połowy przycisnęli wrocławianie i swego dopięli w 42. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne doszło do sporego zamieszania po którym piłkę we własnej siatce umieścił Łukasz Piątek, choć stadionowy spiker gola zaliczył Celebanowi. Chwilę po tej akcji mogło być 2:0, lecz futbolówka po strzale Sebastiana Mili znalazła się w rękach golkipera Polonii.

W drugiej połowie odważniej do ataku ruszyli zawodnicy Czarnych Koszul. Ich ataki przyniosły skutek w 59. minucie. Z rzutu rożnego dośrodkował Tomasz Brzyski, a celnym strzałem głową popisał się Dariusz Pietrasiak. - Straciliśmy bramki absolutnie po błędach. Miało być indywidualne krycie Kaźmierczak - Pietrasiak - komentował po meczu Orest Lenczyk, tener WKS-u. Po tej akcji trzy dobre okazje wypracowali sobie zielono-biało-czerwoni. Najlepszą, w 68. minucie miał Vuk Sotirović, który w sytuacji sam na sam trafił w Gliwę. Chwilę później bramkarza Polonii nie zdołał pokonać Mila. - Te sytuacje, które piłkarze stworzyli, te które nie były wykorzystane, powinni być wykorzystane - mówił Lenczyk.

Niewykorzystane sytuację się mszą - mówi piłkarskie porzekadło. I tak stało się w sobotę na Oporowskiej. W 75. minucie świetny strzał z 25 metrów oddał Bruno. Futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki. - Rozmawialiśmy o tym, że Bruno jest piłkarzem który umie prowadzić piłkę, dryblować i strzelić na bramkę. On po wejściu na boisku to zrobił. Powiedziałem w przerwie do trenera Marka Wleciałowskiego, że możemy mieć problem jak wejdzie Bruno - opisywał szkoleniowiec drużyny z Wrocławia.

Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się zwycięstwem Czarnych Koszul to Śląsk już w doliczonym czasie doprowadził do remisu. Gola strzałem głową zdobył Przemysław Kaźmierczak, a wydaje się, że spory błąd w tej sytuacji popełnił golkiper drużyny z Warszawy. - Nie można takiej bramki - po rzucie wolnym z połowy boiska - stracić w 91. minucie. W juniorach się nie zdarzają takie sytuacje, jak nam się teraz zdarzyła. Zamiast mieć trzy punkty, mamy jeden - nie krył irytacji po meczu Paweł Janas.

Drużyny podzieliły się punktami, a remis tak naprawdę nikogo nie satysfakcjonuje. Polonia wciąż nie może się przełamać i odnieść zwycięstwa, a Śląsk w tym sezonie nie zwyciężył jeszcze na własnym stadionie.

Śląsk Wrocław - Polonia Warszawa 2:2 (1:0)
1:0 - Piątek (sam.) 42'
1:1 - Pietrasiak 59'
1:2 - Bruno 75'
2:2 - Kaźmierczak 90+1'

Składy:

Śląsk Wrocław: Wojciech Kaczmarek -Wołczek, Celeban, Fojut, Spahić, Socha (46' Marek Gancarczyk), Sztylka, Kaźmierczak, Mila, Sotirović (82' Sobota), Diaz (59' Gikiewicz).

Polonia Warszawa: Gliwa - Marek Sokołowski, Dziewicki, Pietrasiak, Brzyski, Mierzejewski, Trałka, Rachwał, Piątek (46' Bruno), Janusz Gancarczyk (90' Tosik), Smolarek (59' Gołębiewski).

Żółte kartki: Sztylka, Gikiewicz (Śląsk) oraz Brzyski (Polonia Warszawa).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 7000.

Ocena drużyn:

Śląsk Wrocław: 3 - Piłkarzy Śląska trzeba docenić za walkę do samego końca i za wyratowanie remisu. Wrocławian trzeba także zganić za to, że nie potrafią wykorzystywać idealnych okazji na zdobycie gola.

Polonia Warszawa: 3 - Ocena byłaby wyższa, gdyby Czarne Koszule we Wrocławiu wygrały mecz, który powinny wygrać. Drużyna walcząca o mistrzostwo Polski nie może tracić bramek w samej końcówce i to w taki sposób.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×