W ostatniej kolejce Warta pod wodzą nowego trenera, Ryszarda Łukasika przegrała w Kluczborku 4:0. - Wnioski zostały już wyciągnięte. Nikt nie lubi przegrywać i nam też ostatnie wyniki się nie podobają. Nie wiem, skąd wzięła się taka postawa i tak wysoka porażka w tym meczu. Chcieliśmy zrobić coś jeszcze w końcówce spotkania i poszliśmy mocno do przodu. Niestety, skończyło się kolejnymi bramkami w ostatnich minutach - wspomina tamten pojedynek piłkarz Warty, Tomasz Magdziarz.
W sobotę Zieloni będą mocno osłabieni. - Do Gorzowa jedziemy nie w pełnym składzie. Cały czas jesteśmy osłabieni. Nie będzie Reissa, Kosznika, Iwanickiego i prawdopodobnie Miklosika. Warcie od kilku kolejek brakuje trzech, czterech piłkarzy z podstawowego składu i to na pewno ma jakiś wpływ na osiągane przez nas wyniki. Jednak myślę, że w tym tygodniu trenowaliśmy bardzo solidnie. Chciałbym, żeby w którymś z najbliższych spotkań - a najlepiej w sobotnim - efekty tej pracy były widoczne. Liczymy, że chociaż końcówkę sezonu zagramy dobrze - tłumaczy Magdziarz.
- Zdajemy sobie doskonale sprawę, że takie wyniki jak ten w Kluczborku czasami się zdarzają. Fakt, że jesienią w naszym przypadku ma to miejsce zbyt często. Tracimy zdecydowanie za dużo goli. W jakimś spotkaniu trzeba jednak w końcu to zakończyć i wierzę, że nastąpi to już w Gorzowie Wielkopolskim - mówi piłkarz Warty.
Warta w sobotę będzie osłabiona, ale nienajlepsza jest także sytuacja kadrowa zespołu z Gorzowa Wielkopolskiego. - Kontuzjowany jest bramkarz gorzowskiej drużyny, który był zawsze najsilniejszym punktem GKP. Janicki w sobotę jednak nie zagra. Ten zawodnik jest po operacji. Z tyłu gospodarze są na pewno osłabieni. Poza tym, jest to ciekawy i konkretny zespół. Są groźni na każdej pozycji i na pewno trzeba się skoncentrować na całej drużynie. Kluczowe znaczenie dla losów tego meczu może mieć pierwsza bramka. Myślę, że kto ją strzeli, ten będzie bliski sukcesu - zakończył Magdziarz.