Chociaż sezon jest dopiero w 1/3 drogi, dla Pasów był to jeden z najważniejszych pojedynków. Gdyby wygrali, złapaliby kontakt z innymi zespołami z dołu ligowej tabeli, a tak Polonia dzięki zwycięstwu odskoczyła Cracovii już na 9 punktów. Przez większość spotkania to gospodarze nadawali ton grze, ale nie potrafili pokonać Szymona Gąsińskiego.
- Wiedzieliśmy, że Cracovia grała w środę mecz o Puchar Polski i że z minuty na minutę będzie słabła. Chcieliśmy wyczekać i czekać na sytuacje, które prędzej czy później miały się nadarzyć. Cracovia miała więcej do stracenia i musiała atakować, musiała wygrać. Zachowaliśmy się jak rasowy bokser - zadaliśmy decydujący cios - tłumaczy Radzewicz.
Mecz z Cracovią był debiutem w roli trenera Polonii Jana Urbana, który na niespełna 24 godziny przed meczem zastąpiłby na tym stanowisku Jurij Szatałowa (od niedzieli pracuje już w Cracovii). - Trener Urban widział nas w paru meczach tej rundy. Nie jesteśmy anonimowi, gramy w ekstraklasie. Trener Urban prowadził odprawę przed meczem. Wygraliśmy mecz i to jest najważniejsze. Teraz dopiero tak naprawdę zaczniemy z nim pracę - mówi skrzydłowy Polonii.
Radzewicz nie ma pretensji do Szatałowa, który dzień przed spotkaniem z Cracovią rozstał się z Polonią, by podjąć pracę z Pasami. - O wszystkim dowiedzieliśmy w czasie drogi na przedmeczowe zgrupowanie. Tam dotarł do nas trener Jan Urban zdradza i dodaje: - Kibice żyją klubem. Są związani głęboko z klubem. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia (na stadionie Cracovii fani Polonii "pozdrawiali" Szatałowa wulgarnymi śpiewami - przyp. red). Ja jestem w stanie zrozumieć trenera Szatałowa. Kluby się porozumiały, dlatego nie widzę żadnych przeszkód.