Zaczęli tak jak planowali
Od pierwszego gwizdka sędziego do zdecydowanych ataków ruszyli białostoczanie. Już w 4. minucie katastrofalny błąd popełnił Piotr Polczak i Kamil Grosicki mając przed sobą Marcina Cabaja trafił w słupek. Goście w 10. minucie mogli objąć prowadzenie. Z rzutu rożnego dośrodkował Dariusz Pawlusiński, a strzał Polczaka instynktownie odbił Grzegorz Sandomierski. Moment potem Marcin Burkhardt groźnie uderzył zza pola karnego, jednak piłka poszybowała nad poprzeczką.
Ofensywa żółto-czerwonych nie słabła i w 18. minucie gospodarze otworzyli wynik meczu. "Bury" dograł do Grosickiego, ten zakręcił Krzysztofem Janusem i strzałem po długim rogu ulokował piłkę w bramce.
W 25. minucie groźnie zrobiło się w polu karnym Jagiellonii. Sandomierski minął się z futbolówką, a Radosław Matusiak nie potrafił wykorzystać prezentu i nie trafił w bramkę.
Demolka przed przerwą
W 33. minucie Burkhardt oddał ni to strzał, ni to dośrodkowanie i piłka odbiła się od poprzeczki. Po chwili niecelnie główkował Andrius Skerla. W 39. minucie gospodarze dopięli swego i podwyższyli wynik. Hermes odebrał piłkę Janusowi, ta trafiła pod nogi "Burego", który dograł do Grosickiego, a ten minął Cabaja i spokojnie skierował futbolówkę do siatki. Nim goście zdążyli się otrząsnąć ze straty drugiej bramki, stracili kolejną. Grosicki wrzucił z prawego skrzydła, Tomasz Frankowski nieczysto trafił w piłkę, która trafiła do Tomasza Kupisza, a ten mocnym strzałem nie dał szans Cabajowi.
Radosna piłka
Chwilę po przerwie goście zdobyli pierwszą bramkę. Saïdi Ntibazonkiza pięknie uderzył w górny róg z 18. metrów i nie dał szans Sandomierskiemu.
Mimo strzelonego gola, Cracovia nie ruszyła do huraganowych ataków. Wciąż stroną przeważającą była ekipa Michała Probierza, która w 63. minucie podwyższyła prowadzenie. Kupisz dośrodkował do Burkhardta, a pomocnik Jagiellonii mocnym strzałem (piłka po drodze odbiła się jeszcze od Sławomira Szeligi) zaskoczył Cabaja. Po chwili Grosicki podał do "Burego", a ten nieznacznie się pomylił.
Po godzinie gry delegat PZPN zdecydował się przerwać mecz, gdyż kibice Jagiellonii wywiesili - jego zdaniem - niedozwoloną flagę. Po chwili poproszeni przez spikera zdjęli ją z płotu i zawody zostały wznowione.
W 72. minucie po raz drugi dał o sobie znać Ntibazonkiza. Zawodnik rodem z Burundi płaskim strzałem zza pola karnego zmusił do kapitulacji Sandomierskiego.
Kibice w stolicy Podlasia oglądali kapitalne widowisko. Co chwila kotłowało się pod którąś z bramek. W 75. minucie Franck Essomba wyłożył piłkę Grosickiemu, który trafił tylko w nogi ofiarnie interweniującego Cabaja.
Niespełna 10 minut przed końcem meczu kibice byli świadkami niebywałego wyczynu. Bartłomiej Dudzic idealnie obsłużył Ntibazonkizę, który... z 4. metrów nie trafił do pustej bramki! Burundyjczyk kilkadziesiąt sekund potem był bliski wykorzystania błędu Rafała Grzyba, ale posłał piłkę tuż obok słupka. Po chwili "Grzybek" otrzymał idealne podanie od Grosickiego i strzelił tylko w stojącego na linii bramkowej Janusa. W doliczonym czasie gry Cabaj kapitalnie przeniósł nad poprzeczką "bombę" Essomby, a Jarosław Lato z rzutu wolnego nieznacznie się pomylił.
Wygrana z Cracovią była 18. meczem z rzędu u siebie, którego Jagiellonia nie przegrała w ekstraklasie. W tym sezonie 7 spotkań (wszystkie) przy Słonecznej białostoczanie rozstrzygnęli na swoją korzyść. Tak więc, twierdza Białystok ma się dobrze.
Jagiellonia Białystok - Cracovia 4:2 (3:0)
1:0 - Grosicki 18'
2:0 - Grosicki 39'
3:0 - Kupisz 41'
3:1 - Ntibazonkiza 48'
4:1 - M. Burkhardt 63'
4:2 - Ntibazonkiza 72'
Składy:
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Norambuena, Skerla, Cionek, Lato - Kupisz (73' Makuszewski), Kašćelan, Hermes, Grosicki - M. Burkhardt (82' R. Grzyb) - Frankowski (73' Essomba).
Cracovia: Cabaj - Janus, Polczak, Kosanović, Moskała - Pawlusiński, Szeliga, Łuczak (46' Suvorov), Matusiak (66' Suart), Ntibazonkiza - Ślusarski (46' Dudzic).
Żółte kartki: Kašćelan (Jagiellonia) oraz Pawlusiński (Cracovia).
Sędzia: Radosław Trochimiuk (Ciechanów).
Widzów: 6.000 (gości: 0).
Ocena Jagiellonii: 5. Jagiellończycy rozegrali znakomite dla oka spotkanie, które - co istotne - zakończyli zwycięsko. Żółto-czerwoni strzelili cztery bramki. Szwankowała u nich natomiast gra obronna, ale to można wybaczyć, gdyż białostoczanie mogli w sobotę bez większych konsekwencji pozwolić rywalom na więcej niż zwykle.
Ocena Cracovii: 3. Goście starali się, walczyli, ale to było za mało, aby zdobyć chociażby punkt. Tabela nie kłamie - outsider jest co najmniej o klasę gorszy od lidera.