Dimitrije Injac: Marzenia się spełniły

Lech Poznań na kolejkę przed końcem fazy grupowej Ligi Europejskiej zapewnił sobie awans do kolejnej rundy. Poznaniacy choć trafili do naprawdę mocnej grupy prezentują się świetnie, dzięki czemu spełniły się ich marzenia o wyeliminowaniu Juventusu Turyn i Salzburga.

Lechowi do awansu wystarczał remis z Juventusem mniejszy niż 3:3. Tylko wygrana Salzburga z Manchesterem City mogłaby pokrzyżować plany przy takim rezultacie, ale Anglicy nie zawiedli. Podobnie zresztą jak lechici, którzy przez prawie cały mecz prowadzili i dopiero w końcówce dali sobie strzelić gola. - W pierwszej połowie byliśmy drużyną lepszą od Juventusu i szybko strzeliliśmy bramkę. Zakładaliśmy sobie, że jeżeli zagramy o zwycięstwo to łatwiej będzie osiągnąć przynajmniej remis, który wystarczył nam do awansu. Cieszę się, że awansowaliśmy z grupy - mówi Dimitrije Injac.

Poznaniacy mieli szczęście w tym meczu, bo Juventus nie wykorzystał kilku stuprocentowych sytuacji. Lech również mógł jednak podwyższyć wynik. Do głębokiej defensywy został zepchnięty dopiero w końcówce spotkania. - W drugiej połowie cofnęliśmy się trochę do tyłu, ale najważniejsze, że awansowaliśmy z grupy - dodaje serbski pomocnik Kolejorza.

Mecz toczony był w fatalnych warunkach. Temperatura była bardzo niska, murawa zmrożona, a wraz z rozpoczęciem meczu zaczął padać śnieg, którego opady z każdą minutą były coraz większe. Widoczność była bardzo słaba, a murawa cała pokryła się białym puchem, co znacznie utrudniało rozgrywanie piłki. - Pogoda mogła mieć wpływ na wynik tego spotkania, ale była taka sama dla nas i dla Juventusu - mówi Injac.

Gdy Lech trafił do grupy z Manchesterem City, Juventusem Turyn i Salzburgiem był skazywany na porażkę. Tylko nieliczni wierzyli w awans. Prawidłowy scenariusz przewiedział Marcin Kikut, który zapowiadał wyjście z grupy kosztem Juventusu Turyn. - Chyba nikt nie myślał poważnie o wyjściu z grupy, choć oczywiście o tym marzyliśmy i marzenia się spełniły. Chcieliśmy przede wszystkim zdobyć jak najwięcej punktów dla polskiej piłki - zakończył Injac.

Komentarze (0)