Nie ma już cienia nadziei, że w przyszłym sezonie w Górniku będzie nadal występował Grzegorz Bonin. O ile po czwartkowych negocjacjach było wielce prawdopodobne, że waleczny skrzydłowy zdecyduje się podpisać nową umowę z zabrzańskim klubem, o tyle poniedziałkowe rozmowy władz klubu z menedżerem zawodnika spaliły na panewce.
- Po czwartkowych rozmowach byłem dużym optymistą. Poniedziałkowe negocjacje jednak rozwiały złudzenia. Rozbieżności nie były duże, ale postanowiliśmy, że nie będziemy tworzyć kominów płacowych - wyjaśnił prezes Łukasz Mazur. Ofertę, jaką Górnik złożył zawodnikowi sternik śląskiego klubu określił jako "bardzo przyzwoitą", aczkolwiek nie przekonało to piłkarza do podpisania nowej umowy.
Jak będzie wyglądać najbliższa przyszłość zawodnika tego na razie nie wiadomo. Niewykluczone, że odejdzie on z Zabrza już zimą. Taki wariant jest brany pod uwagę, jak i ten, że przy Roosevelta Bonin będzie występował do końca bieżących rozgrywek.
Dyrektor sportowy Górnika szuka już następcy dla prawoskrzydłowego. - Mamy kandydata na prawe skrzydło. Termin jego przyjścia jest uzależniony od decyzji, jaką podejmie Grzesiek. Bez sensu byłoby bowiem działanie, żeby zawodnik przyszedł do nas zimą i całą rundę przesiedział na ławce rezerwowych - argumentuje Andrzej Orzeszek.
W utytułowanym śląskim klubie nie biorą jednak pod uwagę opcji, w której Bonin miałby rundę wiosenną spędzić w zespole Młodej Ekstraklasy, jak miało to miejsce swego czasu w Koronie, kiedy nie chciał przedłużyć umowy z kieleckim klubem. - Nie będziemy sobie robić na złość. Grzesiek to bardzo mądry człowiek i dobry zawodnik. Jak długo z nami zostanie, tak długo będzie zawodnikiem pierwszego zespołu - zapewnia prezes Górnika.
Po dobrej w swoim wykonaniu rundzie jesiennej Bonin znalazł się na liście życzeń czołowych klubów ekstraklasy. Zainteresowanie 27-letnim pomocnikiem wyraziły m.in. Wisła i Lech. Wydaje się jednak, że obecnie najbliżej mu do Polonii Warszawa, która po słabej jesieni szuka wzmocnień. - Menedżer Grześka usłyszał cenę, jakiej oczekujemy za jego odejście zimą. Ze swojej strony na pewno nie będziemy mu robić kłopotów - puentuje szef klubu z Roosevelta.