Zawodnicy Brunatnych w niewielkim mieście mogli liczyć przede wszystkim na odpowiednie traktowanie i dobrą atmosferę w szatni. Cieszyli się też wysoką sportową formą, dobrymi pensjami a mimo to chcieli odchodzić do klubów lepszych, walczyć o najwyższe trofea nie tylko w polskiej lidze. Wszystkim futbolistom, którzy odchodzili ze Sportowej 3., nie można odmówić ambicji, ale jak pokazuje historia, odejścia z Bełchatowa nierzadko kończyły się dla odchodzących piłkarzy zawodową porażką.
Marcin Chmiest - człowiek, który dla GKS-u znaczył bardzo dużo, ale kiedy zainteresowała się nim Legia Warszawa piłkarzowi do głowy uderzyła "sodówka". Przechodząc do stołecznego klubu zdążył jeszcze zrazić do siebie wszystkich kibiców biało-zielono-czarnych.- Od pierwszego wejścia do szatni do końca treningu widać dobrą organizację klubu. Legia to zespół pierwszoligowy z bogatą tradycją. Mnóstwo spraw wygląda inaczej niż w drugoligowym Bełchatowie, w którym ostatnio występowałem. Tu wszystko działa sprawniej, jak w szwajcarskim zegarku - mówił w 2005 roku podekscytowany napastnik. Jego piękny "Sen o Warszawie" nie trwał jednak długo. Po półrocznym pobycie, został sprzedany do Odry Wodzisław, gdzie w 25. meczach strzelił 11. bramek co zaowocowało transferem do portugalskiego Sportingu Braga. I na tym można by skończyć opowieść o Marcinie Chmieście. Kariera zawodowa tego piłkarza od 2007 roku to pasmo samych niepowodzeń. Dość powiedzieć, że od 4 lat były napastnik GKS-u nie zdobył gola nie tylko w ekstraklasie ale i na jej zapleczu. Aktualnie gracz wodzisławskiej Odry znalazł się na liście transferowej śląskiego klubu.
Łukasz Garguła - niewątpliwie najbardziej utalentowany były gracz GKS-u, który opuścił klub z niewielkiego miasta. Po 8. latach gry w drużynie z Bełchatowa, z którym święcił największe sukcesy w historii klubu, postanowił nie przedłużać wygasającego kontraktu i od 2009 roku związał się z Wisłą Kraków, gdzie przez rok zagrał jedynie 7 meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej... Jego problemem nie była jednak boiskowa dyspozycja, ale kontuzja, której zawodnik nabawił się jeszcze grając w ekipie Górników w Pucharze Ekstraklasy w meczu z Legią Warszawa. Wyeliminowała ona zawodnika z gry na ponad pół roku i okazała się niejedyną przeszkodą w powrocie na boisko. Otóż na początku 2010 roku okazało, się że niemiecki chirurg Volker Fass podczas jednej z operacji zostawił w nodze pomocnika... kawałek igły! Garguła kolejne pół roku spędził na leczeniu się i dopiero od tego sezonu zaczął pojawiać się na zielonych ekstraklasowych boiskach.
Radosław Matusiak - do Bełchatowa przychodził z Wisły Płock jako młody niepokorny. W Płocku poważniej traktował nocne wyjścia niż treningi, ale pod wodzą Orest Lenczyka jego talent znacznie się rozwinął. Kiedy "Radomatu" strzelał kolejne bramki dla GKS-u w wicemistrzowskim sezonie w międzyczasie zainteresowało się nim włoskie Palermo, ale i również różne stacje telewizyjne. Matusiak udzielał kolejnych wywiadów, uczył jak skutecznie grać na giełdzie i dokształcał się w znajomości włoskiego języka. Dopiął swego i w styczniu 2007 roku podpisał kontrakt z włoskim zespołem, a ówczesny trener bełchatowian mówił, że Matusiaka zastąpić w żaden sposób się nie da. Krótko trwała przygoda byłego piłkarza Brunatnych w Serie A. W 3. spotkaniach strzelił tylko jednego gola. Przytrafiła się też kontuzja. Pół roku po podpisaniu kontraktu z Włochami został sprzedany do SC Heerenveen. W Holandii piłkarz przeżywający kłopoty rodzinne zdecydował się wrócić do kraju. Został wypożyczony do Wisły Kraków, gdzie również nie był podstawowym zawodnikiem. Pod koniec wypożyczenia do Krakowa rozwiązał swój kontrakt z holenderskim klubem i na chwilę zawiesił buty na kołku, by pod koniec 2008 roku związać się z łódzkim Widzewem. Pół roku później przeniósł się do Cracovii, gdzie trenerem był wcześniej wspomniany Lenczyk. Doświadczonego trenera w krakowskim klubie nie ma już dawno, został się za to Matusiak, który został odsunięty od pierwszej drużyny. Obecnie chce rozwiązać kontrakt ze swoim pracodawcą...
Do grupy wyżej wymienionych piłkarzy należałoby dodać jeszcze kilku innych, między innymi Dariusza Patalana, który po odejściu z GKS-u zaliczył występy w takich klubach jak Bałtyk Gdynia, Wisła Tczew czy Cartusia Kartuzy, Tomasza Jarzębowskiego, Pawła Strąka czy najświeższy przypadek - Dariusza Pietrasiaka. Ale nie wszyscy, którzy z Bełchatowa odeszli skończyli jak wyżej wymienieni piłkarze. Pośród odchodzących są również tacy, którzy znaczyli bądź nadal znaczą coś w innych klubach, np.: Krzysztof Pilarz, Aleksander Ptak czy Dariusz Pawlusiński.